Rano,
jak zwykle mój budzik zadzwonił o ustalonej godzinie. Niechętnie wstałam z
łóżka.
Poszłam do łazienki i wzięłam poranny
prysznic. Później ubrałam się w różowe rurki, białą tunikę na długi rękaw z
przodu naszytą drobną siateczką, do której był przyczepiony złoty łańcuszek
przy szyi oraz czarne kozaki na szpilce sięgające połowy łydki.
Zeszłam na dół, aby przygotować sobie
śniadanie do szkoły. Okazał się, że moja prawdziwa mama już nie spała. Tylko
siedziała w kuchni i pila kawę. Podeszłam do szafki i wyciągnęłam z niej miskę
i płatki czekoladowe, po chwili z lodówki wyciągnęłam mleko i zalałam nim
płatki.
Usiadłam przy stoliku i zaczęłam
spożywać swoje śniadanie. Jednak widziałam, że coś trapi moją rodzicielkę.
− Wszystko w porządku? – Spytałam niby
obojętnym tonem.
Mama spojrzała na mnie niepewnie.
Dopiero teraz zauważyłam, jak bardzo ta kobieta cierpi przez moje ostatnie
zachowanie.
− Amy uwierz mi to wszystko miało
wyglądać inaczej, a wyszło tak a nie inaczej. Kochanie przepraszam. Wiem, że
powinno to inaczej wyglądać, ale nie mieliśmy innego wyjścia. – Powiedziała
moja mama unikając kontaktu wzrokowego ze mną.
− Nieprawda. Mieliście inne wyjście.
Mogliście tutaj wszyscy przyjechać. Ale dobra, co się stało to się nieodstanie.
Chodzi mi tylko o to, że cały czas mnie wszyscy okłamywaliście. – Powiedziałam
przez łzy.
Spojrzałam na zegarek. Była już godzina
7: 40. Szybko się zebrałam, ubrałam czarny płaszczyk z futerkiem przy kapturze.
Wsiadłam do swojego samochodu i ruszyłam w stronę domu swojej przyjaciółki.
Karolina czekał już na mnie przed swoim
domem. Gdy wsiadła do mojego auta przywitałyśmy buziakiem w policzek i
ruszyłyśmy do szkoły.
Drogę pokonałyśmy w milczeniu, bo nie
byłam w stanie nic powiedzieć po porannej rozmowie z mamą.
Ledwo weszłyśmy do szkoły, a
zaatakowali mnie „najwspanialsi” chłopcy w szkole. Czujecie ten sarkazm? Tylko
ich mi dziś brakowało do szczęścia. Na szczęście zadzwonił mój telefon. Nie
musiałam się długo zastanawiać nad tym, kto do mnie dzwoni o te porze.
− Hej kotku. – Usłyszałam pogodny ton
Justina w słuchawce.
− No witam Cię. – Starałam się przybrać
w miarę pogodny ton, jednak przed nim nic nie mogłam ukryć.
− Maleńka wszystko w porządku? – Spytał
zmartwiony.
Uśmiechnęłam się lekko i głośno cicho
westchnęłam.
− Nie. To znaczy tak. Sama już nie
wiem. Jestem rozbita. Rano
rozmawiałam z mamą, ale z tego wyszła kłótnia, bo ona próbowała się tłumaczyć,
a ja o mało nie zaczęłam tam płakać. Na szczęście musiałam jechać do szkoły.
Mam nadzieję, że po szkole nie będę musiała z nią rozmawiać. Już nie wiem, co
mam robić. Starałam się wziąć twoją wczorajszą radę do serca, ale to za bardzo
boli. – Powiedziałam zdławionym tonem.
Mój chłopak długo milczał, jednak po
chwili wziął głęboki oddech i zwrócił się do mnie.
− Kochanie wszystko się ułoży.
Potrzebujesz do tego więcej czasu. A ja postaram się porozmawiać z Cait i
Chrisem, żeby wytłumaczyli twoim rodzicom, że nie chcesz wracać do przeszłości.
– Powiedział czułym tonem, lecz po chwili się rozpogodził. – Amy spotkamy się
po twoich zajęciach? – Spytał pogodnie.
− Chciałabym, ale od razu po zajęciach
jadę odwieźć Karolinę, a później jadę na terapię, która podobno ma mi pomóc
odzyskać pamięć. Tylko jakoś od pięciu lat to coś nie skutkuje. Mógłbyś wieczorem do mnie przyjechać? Mam
jeszcze tyle pytań, na które na pewno będziesz mógł mi odpowiedzieć.
Przeczytałam już cały pamiętnik, ale tam na wiele pytań nie ma odpowiedzi. –
Powiedziałam smutnym tonem.
− Oczywiście skarbie. Będę o 18: 00.
Pasuje Ci? – Spytał pogodnie Bieber.
− Tak. To do zobaczenia wieczorem. – Odparłam równie
pogodnie.
Pożegnałam się z Justinem i odwróciłam
w stronę swojej przyjaciółki. Dopiero teraz zauważyłam, że trójka idiotów,
którzy nie dają mi spokoju od pierwszej klasy również tu są.
− Karola chodź ze mną do szafki, bo
muszę z Tobą porozmawiać. – Powiedziałam z uśmiechem.
Dziewczyna od razu skierowała się ze
mną w stronę szafek. Na szczęście z moją przyjaciółką miałyśmy szafki obok
siebie. Schowałyśmy kurtki do szafek i zabrałyśmy potrzebne książki na pierwszą
lekcję. Udałyśmy się pod salę komputerową, gdzie miałyśmy mieć teraz informatykę.
− Dobra a teraz gadaj, z kim się
umówiłaś na wieczór? – Spytała moja przyjaciółka.
− Powiem Ci, ale obiecaj, że zostawisz
to dla siebie i nikt się o tym nie dowie. Nie chcę robić sensacji z tego
wszystkiego. – Powiedziałam proszącym tonem.
− Kochana wiesz, że na mnie możesz
zawsze liczyć i nikomu nic nie powiem. – Odparła poważnym tonem moja
przyjaciółka.
Nachyliłam się nad nią i ściszyłam głos
do szeptu.
− Umówiłam się z Justinem. –
Powiedziałam z uśmiechem.
Gdy usiadłam prosto dziewczyna
spojrzała na mnie z szeroko otwartymi oczami.
− Żartujesz sobie ze mnie? – Spytała z
niedowierzaniem.
− Karola mówię poważnie. Wczoraj
najpierw pojechaliśmy do kawiarni, gdzie miał mi wszystko opowiedzieć, ale
zadzwonił Chris i pojechaliśmy do mojego domu. Tam chłopcy się pokłócili.
Christian dał mi jakiś mój stary pamiętnik, potem Jus do mnie przyszedł długo
rozmawialiśmy i tak jakoś się złożyło, że dałam mu szansę. Tylko proszę nie mów
nic nikomu. Wiesz, co będzie, jak się media dowiedzą? – Powiedziałam błagalnym
tonem.
Moja przyjaciółka uśmiechnęła się do
mnie i mocno objęła mnie w talii przyciągając do siebie.
− Słońce na mnie możesz zawsze liczyć i
obiecuję, że ode mnie nikt się o tym nie dowie. – Powiedziała radośnie moja
przyjaciółka.
Cieszyłam się, że mam jeszcze wokół
siebie takich ludzi, jak Karolina i Justin. Wiedziałam, że na nich mogę
polegać, co Jus już mi wczoraj kilka razy udowodnił.
__________________________________________________________________
Po przeczytaniu skomentuj
Czy bliscy Amelii zrozumieją, że ona nie chce wracać do przeszłości?
Czy oni wszyscy dadzą radę zacząć wszystko od nowa?
Czy Justin przekona jej rodzeństwo do tego, żeby nie wracali do przeszłości?
Życzę miłego czytania :)
super rozdział ;)
OdpowiedzUsuń