14.04.2016

Epilog



~ Amelia ~




Dojechałam z Justinem do mojej dawnej szkoły. Dziś miałam ostatni raz postawić swoje stopy w miejscu, gdzie odmieniło się moje życie. Razem z Dominikiem byliśmy w ostatniej grupie zdających. On miał zdawać angielski, a ja polski. Na koniec mój mąż miał mieć koncert na sali gimnastycznej.

Nie mogłam uwierzyć, że minął rok odkąd byłam tutaj po raz ostatni. Mój ukochany złożył delikatny pocałunek na moich ustach. Gdy odsunął się ode mnie pogładził dłonią mój zaokrąglony brzuch i uśmiechnął się szeroko. Cztery miesiące dzieliły nas od ujrzenia naszego synka.

- Billy bardzo daje o sobie znać? - spytał, kiedy poczuł ruchy naszego maleństwa. Po ostatnich badaniach od razu ustaliliśmy imię dla naszego małego księcia.

W odpowiedzi uśmiechnęłam się do niego i przecząco pokręciłam głową. Mężczyzna odsunął się ode mnie i poszedł na sale. Udałam się w stronę klasy, gdzie miałam ostatni egzamin. Dominik siedział już na ławce, a kiedy mnie ujrzał, mocno objął mnie swoimi ramionami.

- Jesteś taka - przerwał na chwilę, jakby się nad czymś zastanawiał - okrągła - dokończył w końcu.

Zaczęłam śmiać się z jego głupoty i uderzyłam go z otwartej dłoni w tył głowy. Mężczyzna odsunął się ode mnie i rozmasował miejsce, jakby go to naprawdę bolało.

- Nie jestem okrągła. Jestem w ciąży debilu - odparłem ze śmiechem.

Cieszyłam się, że w końcu doszliśmy do porozumienia. Był jedną z niewielu osób, którym ufałam, gdy straciłam pamięć.

Po chwili z sal wyszli nauczyciele, którzy zawołali nas na egzaminy. Podeszłam do biurka i wylosowałam arkusz z pytaniem.


~*~


Wyszłam z pomieszczenia w tym samym momencie, co Dominik. Z daleka widziałam uśmiech na jego twarzy. Wtedy wiedziałam już, że oboje mieliśmy zdaną maturę.

Od razu skierowałam swoje kroki w stronę sali gimnastycznej. Scott chodził po pomieszczeniu i sprawdzał nagłośnienie. Kiedy mężczyzna odwrócił się w moją stronę, na jego twarzy zagościł szeroki uśmiech.

- Justin jest w szatni - powiedział i wrócił do przerwanego zajęcia.

Szybko udałam się we wskazanym kierunku. Otworzyłam drzwi i podeszłam do swojego męża. Mężczyzna odwrócił się w moją stronę i mocno mnie przytulił.

- I jak Ci poszło królewno? - spytał pogodnie.

- Zdałam - zapiszczałam z radości, a chłopak przycisnął mnie mocniej do swojego ciała.

Nagle usłyszałam, jak menadżer Justina wołał nas na salę. Złapałam dłoń swojego ukochanego i razem ruszyliśmy na miejsce występu. Scott szybko zjawił się przy moim boku. Zaprowadził mnie pod scenę, gdzie siedziała już Yael. Kobieta uśmiechnęła się do mnie pogodnie, a Jagger od razu wspiął się na moje kolana.

Słuchając głosu Justina, nie mogłam doczekać się, jak nasz synek pojawi się na świecie. W tym momencie naprawdę cieszyłam się, że mam tak wspaniałego faceta w swoim życiu, a fakt, że Jaydee dała nam spokój, tylko potęgował moją radość.
_________________________________________________________________________________
Po przeczytaniu skomentuj :)

Chciałam Wam bardzo podziękować, że przez tyle czasu czytaliście historię Amelii i Justina.
Mam nadzieję, że opowiadanie przypadło Wam do gustu.
Jeśli tak to bardzo sie cieszę.
Jeśli jeszcze nie znudziła Wam się moja twórczość, znajdziecie więcej z zakładce "Moje Blogi".
Jednak najbardziej polecam Wam moje dwa nowe opowiadania:
1. "It's too late to say sorry |J.B|" - opowiadanie o Justinie, rodzeństwie Beadles, Niallu Horanie, Harrym Stylesie, Mii Talarico (dla niewtajemniczonych Charlie z "Good Luck Charlie"), oraz pewnej tajemnicy rodzinnej jego przyjaciół, która ma również wielki wpływ na Justina. Chcesz wiedzieć, dlaczego? Kliknij w tytuł i dowiedz się więcej na temat tego opowiadania.
2. "No Control" - historia o Justinie, Selenie Gomez, One Direction, The Fooo Conspiracy, przyjaźni i miłości. Co dzieje się z miłością dwojga młodych ludzi, którzy muszą rozstać się na rok. Czy młodzieńcza miłość jest na tyle silna, aby przetrwać taką rozłąkę? A może dawna przyjaźń będzie w stanie zepsuć uczucie dzielące dwójkę ludzi? Chcesz wiedzieć, jak potoczy się ta historia? Kliknij w link, a wszystko stanie się dla Ciebie jasne.

5.04.2016

Rozdział XIX

~ Justin ~



- Kochanie wstajemy - wyszeptałem do ucha Amelii. Dziewczyna przekręciła się na drugi bok i mocniej okryła się kołdrą.

Nie zastanawiałem się długo i zdjąłem okrycie ze swojej żony. Kobieta zapiszczała z zimna i pobiegła w stronę łazienki. Uśmiechnąłem się na swoje poczynania i udałem się do swojej garderoby. Przebrałem się i zbiegłem na dół. Wyjąłem paczkę papierosów i wyszedłem do ogrodu. Wyjąłem jedną fajkę, którą szybko zaciągnąłem się dymem. Gdy czułem, jak trucizna rozprzestrzeniała się po moim ciele, ogarniał mnie spokój.

Denerwowałem się, bo bałem się wizyty w klinice ginekologicznej. Rzuciłem niedopałek na posadzkę i wróciłem do domu. Amy stała przy drzwiach i okrywała ramiona cienkim sweterkiem i patrzyła na mnie ze strachem wymalowanym na twarzy.

Objąłem dziewczynę ramieniem w pasie i pocałowałem Amelię w policzek, aby się uspokoiła. Wziąłem z komody kluczyki i dokumenty od samochodu. Po tygodniu w trasie wróciliśmy na kilka dni do domu, aby zregenerować siły.

Wyszliśmy z budynku i wsiedliśmy do chromowego Fisker Karmara. Z drżącymi dłońmi kierowałem pojazdem. Widziałem, jak Amy nerwowo zaciska swoje dłonie. Byłem pewien, że moja żona bardziej przeżywała tę wizytę ode mnie.

Po kilkunastu minutach staliśmy pod budynkiem, gdzie jeszcze kilka tygodni temu Amelia walczyła o życie. Wtedy powróciły wszystkie wspomnienia. Objąłem kobietę w pasie, aby dodać jej otuchy.

Ledwo doszliśmy pod gabinet, a doctor otworzył przed nami drzwi. Najpierw poprosił Amy do środka na badania kontrolne. Po kilkunastu minutach lekarz otworzył drzwi i zaprosił mnie do środka. Moja żona leżała na kozetce z podwiniętą bluzką. Usiadłem na krześle obok kobiety i złączyłem nasze dłonie w jedność.

Mężczyzna rozsmarował jakiś żel na brzuchu mojej księżniczki. Po chwili na USG pojawił się obraz. Na początku nie byłem w stanie tam zupełnie nic dostrzec. Nagle moim oczom ukazała się mała kropka na środku ekranu.

- A tutaj mamy dzidziusia - powiedział, pokazując nam plamkę.

Byłem szczęśliwy, że w końcu nam się udało. Po tylu miesiącach starań nareszcie miałem być tatą. Moja radość była wtedy nie do opisania. Pochyliłem się nad swoją ukochaną i wpiłem się w usta kobiety. Na twarzy poczułem łzy, które należały do Amelii.

Odsunąłem się od swojej żony, a kiedy odwróciłem się, lekarza nie było już w pomieszczeniu. Pomogłem Amy zetrzeć żel z jej brzucha. Mimowolnie uśmiechnąłem się, gdy uświadomiłem sobie, że niebawem będę miał małego szkraba, który zacznie biegać radośnie po naszej willi. Moja żona poprawiła swoją bluzkę i weszliśmy do gabinetu doktora. Mężczyzna siedział za biurkiem i wypisywał receptę dla mojej księżniczki. Po chwili spojrzał na nas i uśmiechnął się szeroko, po czym podał mi zdjęcie z USG.

- Bardzo państwu gratuluje. Domyślam się, że po takich przeżyciach długo państwo czekali na ten dzień - powiedział, przybijając pieczątkę na jakiejś kartce. Kiedy podał mi ją, wiedziałem już, że miałem w dłoni receptę. - Tamte leki musi pani odstawić, bo mogą zaszkodzić dziecku, a teraz przepisałem pani kilka różnych opakowań witam na wzmocnienie - skierował słowa do mojej żony. Pożegnaliśmy się z lekarzem i opuściliśmy jego gabinet.

Złapałem Amelię za rękę i wsiedliśmy do samochodu. Nie myśląc długo, udałem się do restauracji. Po takiej wiadomości postanowiłem, zabrać kobietę na pożywne śniadanie. Gdy zaparkowałem pod budynkiem, pomogłem wysiąść żonie z pojazdu. Weszliśmy do środka, a hostessa zaprowadziła nas do wolnego stolika. Po chwili przyszedł kelner i podał nam karty dań. Nagle cała moja radość uleciała. W drzwiach ujrzałem Jaydee. Złapałem dłoń swojej żony i spojrzałem w jej piękne oczy, aby uspokoić myśli.

- Cześć kochanie - zaćwierkała moja była dziewczyna, która stanęła przy stoliku, gdzie siedziałem z żoną.

Amy wyrwała dłoń z mojego uścisku i wstała od stołu. Widziałem, że była wściekła z powodu obecności Jaydee, ale przecież nie wiedziałem, że miała tam być.

- Uważaj, bo powiem to raz i więcej nie powtórzę. Justin jest moim mężem i trzymaj się od niego z daleka. Myślisz, że on zostawi miłość swojego życia dla kogoś takiego jak ty? Mylisz się. Zbyt wiele razem stworzyliśmy, aby on mógł to teraz stracić - powiedziała moja żona. Jej głos był przepełniony jadem, a ja zacząłem obawiać się, co jeszcze mogła zrobić. Jednak ona tylko podeszła do mnie i usiadła na moich kolanach. Dziewczyna wtuliła twarz w moją szyję, po czym złożyła na niej delikatny pocałunek. Jaydee wpadła w szał, widząc, co Amy robiła ze mną. Odeszła odgrażając się, że nasza dwójka jeszcze ją popamięta.

Szczerze? Nie przejąłem się jej groźbami. Dopóki miałem przy sobie Amelię i nasze jeszcze nienarodzone maleństwo, wiedziałem, że nic nie zagrozi naszemu związkowi.

- Wiesz, że uczyniłaś mnie najszczęśliwszym mężczyzną na ziemi? - spytałem dotykając jeszcze płaskiego brzucha mojej księżniczki. Dziewczyna zaśmiała się pod moim dotykiem i szybko wyswobodziła się z mojego uścisku, po czym wróciła na swoje miejsce.

Amy otworzyła menu i przeglądała strony. Postanowiłem zrobić to samo. Kilka minut później przyszedł kelner, który odebrał nasze zamówienia. Kiedy wrócił postawił przed nami talerze z naleśnikami z nutellą, bitą śmietaną i owocami. Amy szeroko uśmiechnęła się na widok jedzenia.

Kiedy mężczyzna zostawił nas samych, moja żona od razu zaczęła jeść. Postanowiłem pójść w jej ślady. Gdy opróżniliśmy nasze talerze poprosiłem o rachunek. Wychodząc z restauracji od razu udaliśmy do domu mojego szwagra. Wiem, że oni byli ze sobą blisko, więc nie dziwiłem się, że był pierwszą osobą, którą chciała powiadomić o naszym maleństwie.

Ledwo zaparkowałem na podjeździe a Christian już stał przy drzwiach. Moja żona od razu rzuciła się w ramiona swojego brata. Kiedy weszliśmy do jego domu, z salonu wyszła Payton. Dziewczyna od razu wtuliła się w bok Chrisa i uśmiechnęła się do nas. Chłopak zaprowadził nas do salonu, kiedy szedł do kuchni po napoje, zaproponowałem mu swoją pomoc. Gdy weszliśmy do pomieszczenia, oparłem się o jedną z szafek.

- Dobra Bieber, co się dzieje między tobą a Amy? Widzę, że jakoś dziwnie się zachowujecie - powiedział, wyciągając z szafki szklanki.

Wziąłem głęboki oddech i przeczesałem dłonią swoje włosy. Podniosłem swój wzrok na mężczyznę i szeroko uśmiechnąłem się do niego.

- Udało się Beadles. Będziesz wujkiem. Amy jest w ciąży - powiedziałem szczęśliwy. Christian zamknął mnie w niedźwiedzim uścisku, po czym wróciliśmy do przygotowywania napojów.

Kiedy wróciliśmy do salonu, Chris wyciągnął rękę w stronę mojej żony. Kiedy Amelia stała obok niego, wziął ją na ręce i zaczął kręcić się po całym pokoju, ciągle trzymając swoją siostrę w ramionach.

- Gratuluje siostra. Twój mąż zdarzył się już pochwalić - powiedział, wypuszczając dziewczynę z objęć.

_________________________________________________________________________________


Po przeczytaniu skomentuj

Przed wami ostatni rozdział opowiadania.
Czeka na was jeszcze epilog i to będzie zakończenie historii Amy i Justina.
Zapraszam Was również do czytania nowego opowiadania "It's too late to say sorry |J.B|"

Cieszycie się, że Amy jest jednak w ciąży?
Czy Jaydee da w końcu spokój Justinowi i Amelii?
Czy teraz już nic nie zagraża ich związkowi?


25.03.2016

Rozdział XVIII

~ Justin ~





Wszedłem do swojej garderoby wraz z najważniejszą dla mnie kobietą. Amy od razu usiadła na skórzanej kanapie i przyglądała się moim ruchom. Chodziłem w tą i z powrotem po pomieszczeniu, w poszukiwaniu odpowiednich ubrań na M&G, które miało zacząć się lada moment. W końcu dziewczyna nie wytrzymała i rzuciła w moją stronę jeden z zestawów, przygotowanych przez Alison. Szeroko uśmiechnąłem się do swojej małżonki i wszedłem do łazienki. Po kilku minutach wróciłem i zająłem miejsce obok Amelii. Dziewczyna mocno wtuliła się w moje ciało. Wyglądała tak uroczo i bezbronnie w tej pozycji, że musiałem to zrobić. Przyciągnąłem kobietę bliżej siebie, po czym złożyłem namiętny pocałunek na jej ustach.


- Justin! - usłyszałem krzyk swojego menadżera. Niechętnie odsunąłem się od ust swojej wybranki i spojrzałem w stronę drzwi. Odetchnąłem z ulgą, gdy przypomniałem sobie, że zamknąłem je na klucz. Niestety moje szczęście nie trwało długo, bo ktoś zaczął dobijać się do drzwi. Moja żona bez słowa wstała z kanapy i otworzyła wrota, w których ukazał się Scott.


Mężczyzna miał poważny wyraz twarzy, który mówił, że był wściekły. Po tym, w jaki sposób na mnie spojrzał, domyśliłem się, kto był powodem jego zdenerwowania. Gdyby jego wzrok mógł zabijać, to już dawno byłbym martwy. Jego źrenice były niebezpiecznie powiększone, a spojrzenie ciskało piorunami w moją stronę.

- Bieber, ile razy można cię wołać? - spytał wściekły. - Fani już czekają na Ciebie. A ty Amy chodź ze mną, bo ktoś chce cię poznać - mówił już spokojniej, bo zdawał sobie sprawę, że za ścianą czekają moi fani.

Amelia chciała wyjść za Scooterem, ale w ostatnim momencie złapałem jej drobną dłoń. Dziewczyna od razu odwróciła się w moją stronę z szerokim uśmiechem na twarzy.

- Kochanie? Ładnie tak wychodzić z mojej garderoby bez buziaka na odwagę dla swojego męża? - odparłem pogodnie.

Kobieta westchnęła, ale wtuliła się w moje ciało. Gdy uniosła w górę swoją twarz, wykorzystałem moment. Złączyłem nasze usta szybkim czułym pocałunku. Na koniec przygryzłem delikatnie jej dolną wargę i niechętnie wypuściłem Amelię ze swoich objęć.

Dziewczyna opuściła pomieszczenie, zostawiając mnie samego. Wziąłem głęboki oddech i wyszedłem z garderoby. Wszedłem do pokoju przygotowanego na spotkania z fanami. Słyszałem wiele krzyków i pisk dziewczyn, które bezprzerwy wolały moje imię. Stanąłem pod ścianą ustawiając się do zdjęć z moimi Beliebers. Balem się występu, od którego dzieliło mnie niewiele czasu, ale obecność Amelii w poczekalni dodawała mi odwagi. Wiedziałem, że z tą kobietą u swojego boku pokonam wszelkie przeciwności losu.

W jednej chwili wszystko się zmieniło. Cały mój świat legnął w gruzach. Do pomieszczenia weszła ona. Jaydee Pierce. Zadziorny uśmiech i tym razem nie schodził z twarzy dziewczyny. Z każdą chwilą kobieta była bliżej mnie. Starałem się uciec, wykonywałem ruchy w tył, ale szybko natknąłem się na opór w postaci ściany. W tym samym momencie kobieta znalazła się niebezpiecznie blisko mnie. Przywarłem plecami do przeszkody, jakby to miało mi w czymś pomóc.

- Znów się spotykamy kotku - wymruczała mi tuż przy uchu. Moje ciało momentalnie zesztywniało. Stałem oparty o ścianę, jak bym był sparaliżowany. Poprawka. Byłem sparaliżowany strachem. Nie chciałem, aby Jeydee była w tym miejscu. Nie chciałem, żeby mnie dotykała. Nie chciałem, żeby Amy się o tym dowiedziała. Chciałem, aby moja ukochana była bezpieczna. Chciałem, aby moja żona wiedziała, że zależy mi tylko na niej. Owszem popełniłem wiele błędów po wypadku Amelii, ale teraz musiałem żyć dalej. Nie mogłem myśleć o przeszłości, jeśli niebawem miałem zostać tatą, o czym naprawdę marzyłem.

- Nie powinno cię tutaj być. Czy do ciebie nie dociera, że jestem żonaty? Tak trudno to zrozumieć, że to, co było minęło i już nie wróci!? - wykrzyczałem jej prosto w twarz, gdy tylko odzyskałem zdolność mówienia. Odepchnąłem dziewczynę od siebie, ale ta złapała moją koszulkę.

- Przekonamy się jeszcze mój drogi - powiedziała pogodnie.

Po raz kolejny przysunęła się do mnie. Nim się zorientowałem, zaczęła mnie bezopamiętania całować. Położyłem swoje dłonie na jej biodrach, aby odepchnąć od siebie tę kobietę. Niestety w tym samym monecie otworzyły się drzwi. Moim oczom ukazała się zawiedziona twarz swojej małżonki. Próbowałem odezwać się, ale głos ugrzązł mi w gardle. Amelia odwróciła się do mnie tyłem i pobiegła w nieznanym mi kierunku. Nie myślałem zbyt długo. Odepchnąłem od siebie Jaydee i udałem się na poszukiwania swojej żony. Gdy wychodziłem z pomieszczenia, usłyszałem za sobą donośny śmiech swojej byłej dziewczyny.

Kilka minut chodziłem między różnymi pokojami. Niestety nigdzie nie było śladu po Amy. Nagle usłyszałem ciche łkanie, które dobiegało z garderoby moich tancerek. Cicho zapukałem do drzwi, które otworzyła Christina. W kącie ujrzałem zapłakaną Amelię. Bez zbędnych słów przecisnąłem się pod ręką blondynki. Podszedłem do skulonej dziewczyny i delikatnie przeczesałem dłonią włosy swojej wybranki. Jednak moja ukochana od razu strzepnęła moją rękę, abym jej nie dotykał.

- To my zostawimy was samych - powiedziała Aubrey. Skinąłem głową w stronę rudowłosej, która zdawała sobie sprawę, że musiałem zostać sam na sam ze swoją żoną.



~ Amelia ~





Od razu wyszłam za Scottem i skierowaliśmy się do poczekalni. Z daleka przywitał mnie Jagger. Chłopczyk podbiegł do mnie z wyciągniętymi rączkami, abym go podniosła. Bez zastanowienia wykonałam jego niemą prośbę, a maluch mocno wtulił się w moje ciało. Zajęłam wolne miejsce obok Yael na skórzanej kanapie i zaczęłam łaskotać dziecko siedzące na moich kolanach, a on zaczął się kręcić na moich kolanach. Dopiero wtedy uświadomiłam sobie, że nie byliśmy tam sami. Na przeciwległej kanapie siedziała tajemnicza dziewczyna. Chwilę później zdałam sobie sprawę, że to była dziewczyna mojego męża. Wtedy Scooter podszedł do mnie i zabrał swojego syna z moich kolan.

- Amy to jest Jaydee. Jaydee to jest Amelia, żona Justina - powiedział Scott, podkreślając ostatnie zdanie. Dziewczyna prychnęła, gdy usłyszała słowa menadżera.

Kobieta przez cały czas dziwnie mi się przyglądała. Gdy zostałyśmy same z Yael i Jaggerem, w końcu się odezwała. Niestety w inny sposób, niż chciałam.

- Przekonamy się, na jak długo zostaniesz żoną Biebera - powiedziała z jadem w głosie, po czym od razu opuściła pomieszczenie.

Próbowałam nie przejmować się słowami Jaydee. Jednak to nie było takie proste. W ostatnim czasie tak wielu ludzi próbowało nas rozdzielić. Miałam już tego serdecznie dość. Czy naprawdę nie mogłam żyć w spokoju ze swoim mężem?

- Amy nie przejmuj się tą głupią krową. Justin kocha tylko Ciebie. Tak było od początku i tego nikt nie zmieni - powiedziała Yael.

Głośno odetchnęłam, aby uspokoić się choć trochę. Postanowiłam udać się na poszukiwania Justina. Chciałam z nim porozmawiać, przytulić się do niego. W tamtej chwili tylko to mogło mi pomóc. Gdy wchodziłam do pokoju, w którym mój mąż zawsze spotyka się z fanami, nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Pod ścianą stał Justin, który całował się ze swoją byłą dziewczyną.

Nie mogłam na to patrzeć. Wybiegłam stamtąd zalana łzami. Zapukałam do drzwi garderoby, w której siedziały moje przyjaciółki. Elyssadra od razu otworzyła drzwi i wpuściła mnie do środka. Nie musiałam nic mówić, aby zrozumiała, co się stało. W tym momencie zaczęłam żałować, że zerwała z moim bratem, ale w końcu to była ich sprawa. Usiadłam pod ścianą. Przyciągnęłam nogi pod klatkę piersiową. Na kolanach ułożyłam swoją głowę i zaczęłam jeszcze bardziej płakać. Aubrey pochyliła się nade mną i mocno objęła moje ciało ramieniem. Żadna z dziewczyn nie odezwała się ani słowem. Wiedziały, że wtedy potrzebowałam tylko ich obecności.

Kilka minut później rozległo się pukanie do drzwi. Rudowłosa odsunęła się ode mnie, a Christina poszła otworzyć. Od razu ujrzałam zmartwioną twarz Justina. Mężczyzna bez zbędnych słów wszedł do środka, przeciskając się pod ręką blondynki. Pokonał dzielącą nas odległość w kilku szybkich krokach. Klęknął przede mną i próbował poprawić moje włosy. Bezskutecznie. Strzepnęłam jego rękę i odsunęłam się od niego najdalej, jak mi pozwalała na to wolna przestrzeń.

- To my zostawimy was samych - powiedziała rudowłosa i wraz z innymi tancerkami opuściła pomieszczenie.

Justin w tym czasie odszedł do drzwi, które zamknął na klucz, aby nikt nam nie przeszkodził. Znów podszedł do mnie i delikatnie ujął moją dłoń, którą od razu zabrałam.

- Kochanie spójrz na mnie. To nie jest tak, jak myślisz. To ona mnie całowała, a ja próbowałem odsunąć od siebie Jaydee. Niestety nie wyszło mi to. Wtedy zjawiłaś się ty. Wiem, że zawiodłem twoje zaufanie. Nie potrzebuję do szczęścia innej kobiety, bo jesteś całym moim światem - powiedział, gładząc mnie po policzku. Tym razem już nie miałam siły, aby uciec od niego. Wtuliłam twarz w jego dużą i ciepłą dłoń. Wiedziałam, że mężczyzna nigdy nie odpuszczał. Przecież nie bez powodu szukał mnie przez pięć lat, wbrew woli mojego brata.

- Proszę cię. Nigdy więcej mi tego nie rób. Nikt nie może nas rozdzielić. Kochanie zwłaszcza teraz, gdy możemy w końcu spełnić nasze marzenie - powiedziałam, a mój mąż od razu wiedział, co miałam na myśli.

Mężczyzna od razu przyłożył dłoń do mojego brzucha i uśmiechnął się szeroko. W jego oczach tańczyły iskierki szczęścia, co powodowało, że czułam się wyjątkowo. Zdawałam sobie sprawę, że to spojrzenie było zarezerwowane tylko dla mojej osoby. To było niewiarygodne, jak ten mężczyzna na mnie działał. Jednym drobnym szczegółem zawsze mnie urzekał, przez który każdy, nawet największy wybryk, uchodził mu na sucho.

- Zaraz po powrocie do Los Angeles, udamy się do kliniki, żeby lekarz to potwierdził - odparł z uśmiechem od ucha do ucha. Niestety Scooter znów przerwał naszą rozmowę. Menadżer po raz kolejny krzyczał imię mojego męża.

Chłopak spojrzał niechętnie w stronę drzwi. Podniósł się z podłogi i wyciągnął do mnie swoją dłoń. Gdy podałam mu rękę, mężczyzna szybko pomógł mi wstać. Udaliśmy się w stronę wyjścia. Justin przepuścił mnie w przejściu, przez co czułam jego wzrok na swoich pośladkach. Pokręciłam głową z dezaprobatą i przyspieszyłam kroku.

Mój mąż szybko mnie dogonił i splótł nasze dłonie w jedność. Spojrzałam w jego stronę i ujrzałam tylko szeroki uśmiech na twarzy blondyna. Gdy doszliśmy do całej ekipy i zajęliśmy swoje miejsca w kole. Wszyscy złapaliśmy się za ręce i odmówiliśmy wspólną modlitwę.

- Widzę, że nasza idealna para doszła do porozumienia - zaśmiał się Scott. Mój mąż przyciągnął mnie bliżej siebie.

Chłopak ukrył twarz w moim ramieniu, a ja czułam jego ciepłe usta na swojej skórze. Cała ekipa zostawiła nas samych, więc szybko odwróciłam się w jego stronę. Zarzuciłam swoje ręce na jego szyję i wtuliłam się w jego umięśnione ciało. Niestety mój humor zmienił się bardzo szybko. Przed sobą ujrzałam Jaydee. Szybko odsunęłam się od Justina, a na mojej twarzy po raz kolejny pojawił się smutek.

Była dziewczyna mojego męża przeszła obok nas, zmysłowo kręcąc biodrami przed moim ukochanym. Przewróciłam oczami i miałam ochotę własnoręcznie udusić tę żmiję. Justin przyciągnął mnie mocniej do siebie i wpił się w moje usta z namiętnym pocałunkiem, upewniając się, że kobieta wszystko zobaczy. Gdy w końcu odwróciłam się w jej stronę, widziałam furię wymalowaną na twarzy dziewczyny.

- Będziesz stać przy wejściu na scenę? Chcę, żebyś obejrzała moje show - wyszeptał mi do ucha. Byłam pewna, że zrobił to z innego powodu. Mężczyzna znał mnie tak dobrze, że zdawał sobie sprawę, iż nie chciałam spędzać czasu w jednym pomieszczeniu z kobietą, która próbowała odebrać mi miłość mojego życia.

W odpowiedzi skinęłam głową na znak zgody. Justin uśmiechnął się szeroko i wziął mnie na ręce, kierując się w stronę wejścia na scenę. Postawił mnie w miejscu, skąd miałam mieć najlepszy widok na jego występ. Chwilę później zniknął, aby wejść na scenę.

Oglądałam cały jego występ i byłam bardzo dumna ze swojego męża. Mimo krótkiej przerwy w trasie wrócił z jeszcze większą siłą i mobilizacją do dalszej kariery. Byłam spokojna, bo Jaydee nie była w stanie zepsuć mi tego wieczoru.
___________________________________________________________________
Po przeczytaniu skomentuj :)



Tak jak już wam wspominałam. Wielkimi krokami zbliżamy się do końca opowiadania.
Przed nami jeszcze jeden rozdział i epilog.
Przepraszam Was za tak długą przerwę, ale przygotowania do matury mnie wykańczają, przez co mam mało czasu na pisanie opowiadań.
Zapraszam Was również do czytania innych opowiadań, które znajdziecie w zakładce “Moje Blogi”.
Polecam “It's too late to say sorry |J.B|”, 
w prawdzie dopiero się zaczyna, ale fabuła jest oryginalna, 
więc mam nadzieję, że się wam spodoba.



Czy Amy naprawdę jest w ciąży?
Czy Jaydee będzie w stanie zepsuć związek Justina i Amelii?
Czy Amelia i Justin mają szansę na szczęśliwe życie?

11.02.2016

Rozdział XVII

~ Amelia ~




Minęło kilka dni, odkąd odwiedziła nas moja przyjaciółka. Dziewczyna już jakiś czas temu opuściła Stany, a my przygotowywaliśmy się do ponownego wyjazdu w trasę. Spakowani byliśmy już od kilku dni, ale mentalnie musiałam naszykować się na to wydarzenie. Bałam się, że ktoś będzie chciał pójść w ślady Salemah. Nie chciałam stracić Justina. Jednak ciągle przed oczami miałam obraz z hotelowego pokoju. W uszach nadal słyszałam jedno zdanie „Ta kula miała trafić Ciebie”. Wiedziałam, że wiele osób nie było szczęśliwych z powodu naszego związku. W końcu, jaki normalny mężczyzna bierze ślub po trzech miesiącach znajomości? Chociaż nikt nie znał prawdy. Justin był przy mnie od dawna. Z wyjątkiem lat, które spędziłam w Polsce. Po wypadku, w którym uległam długoterminowej amnezji, byłam skazana na życie z dala od mężczyzny, którego kochałam. Gdy w końcu nasze drogi znów się skrzyżowały, doszliśmy do wniosku, że nie mogliśmy już dłużej żyć bez siebie. Każdy, kto nie znał naszej historii, traktował mnie jak wroga. Większość fanów mojego męża popierała nasz związek. Niestety byli też tacy, którzy zrobiliby wszystko, aby nas rozdzielić. Z rozmyślań wyrwał mnie Justin.

- Kochanie chodź. Musimy już jechać – powiedział, niepewnie podchodząc do mnie.

Wcale mu się nie dziwiłam. W ostatnim czasie miałam różne wahania nastrojów. Jednak wiedziałam, że było to spowodowane lekami. Jeśli chciałam w przyszłości mieć dzieci, musiałam stosować się do zaleceń lekarzy. Niestety tabletki antydepresyjne wywoływały u mnie nagłe zmiany w zachowaniu i humorze.

Justin zawsze podnosił mnie na duchu. Próbował mi wmawiać, że niebawem wszystko się ułoży. Byłam pewna, że sam nie wierzył w swoje słowa. Robił, co w jego mocy, abym tylko poczuła się lepiej.

Tego dnia nie chciałam mu przysparzać więcej zmartwień. W końcu po przerwie wracał w trasę. Na prośbę swojego ukochanego wstałam z kanapy. Justin zdążył już zanieść nasze bagaże do autokaru. Zabrałam swoją torebkę z szafki i czekałam na męża. Poczułam, jak materiał opada na moje ramiona. Odwróciłam się w kierunku mężczyzny. Chłopak uśmiechnął się szeroko i okrył moje barki cieniutkim czarnym sweterkiem. Spojrzałam na niego, nic nie rozumiejąc.

- Nie chcę, żeby moja księżniczka zmarzła – odparł, zabierając klucze z szafki. Wyszliśmy z domu, a on zamknął drzwi.

Od razu skierowaliśmy się w stronę dużego srebrnego autobusu. Gdy wchodziłam do środka, ogarnęła mnie jeszcze większa niepewność. Z każdą chwilą coraz bardziej zastanawiałam się, czy dobrze robimy. Niestety to nie były moje jedyne obawy. W ostatnim czasie stało się coś, co nie dawało mi spokoju. Oczywiście moje zachowanie nie uszło uwadze Justina. Siadając na kanapie, poczułam, jak silne męskie ramiona zaciskały się wokół mojego pasa. Chwilę później jego ciepłe i aksamitne usta znalazły się na moim ramieniu. Było to tak przyjemne doznanie, że na jedną drobną chwilę zapomniałam o swoich obawach. Jednak nie na długo. Szybko odepchnęłam od siebie mężczyznę i schowałam twarz w swoich dłoniach, a pojazd w tym momencie ruszył z naszego podjazdu. Jedyne szczęście, jakie mnie w tym momencie spotkało to fakt, że w autokarze poza naszą był tylko kierowca. Reszta ekipy mojego męża była przypisana do innych autobusów.

- Kochanie powiedz mi, co się ostatnio z Tobą dzieje – poprosił. Uklęknął przede mną i wspierał się na moich kolanach.

Odwróciłam swój wzrok od mężczyzny. Nie miałam pojęcia, jak zachować się w tej sytuacji. Dlaczego to wszystko musiało być tak cholernie trudne? Dlaczego nie mogłam mu otwarcie powiedzieć o swoich obawach? Może powodem był fakt, że ostatnim razem trafiłam przez to do szpitala. Nie chciałam, aby powtórzyła się ta sytuacja. Chciałam, aby wszystko zaczęło się w końcu układać. Chciałam być w końcu szczęśliwa u boku najwspanialszego mężczyzny na świecie. Czy to tak wiele?

- Księżniczko, proszę, odezwij się. Naprawdę martwię się o Ciebie – usłyszałam szept tuż przy swoim uchu.

Nie mogłam wydobyć z siebie głosu. Co niby miałam mu powiedzieć? Że najprawdopodobniej jestem w ciąży, jednak bałam się to sprawdzić, aby po raz kolejny nie przeżyć zawodu? Nic nie mówiąc, odsunęłam się jak najdalej od Justina. Usiadłam w drugim końcu autokaru. Założyłam na uszy duże białe słuchawki. Po chwili zaczęła do mnie docierać tak dobrze znana mi muzyka, która zawsze koiła moje uczucia. Nim się obejrzałam, po moich policzkach spływał słony płyn. Oparłam swoją głowę o szybę i niepewnie spojrzałam w stronę swojego ukochanego.

Chłopak siedział w miejscu, w którym go zostawiłam. Ukrył w dłoniach swoją twarz, a po jego nierównym oddechu wiedziałam, że naprawdę przejmował się moim stanem. Nie chciałam, żeby się zamartwiał, ale nie mogłam mu też znów zrobić nadziei, że być może zostanie ojcem. Zdawałam sobie sprawę, jak ważne to było dla niego, aby w naszym życiu pojawił się mały bobasek. Z tego właśnie powodu nie chciałam, mówić mu o swoich podejrzeniach. Ciągle miałam przed oczami jego świecące radością oczy, gdy usłyszał, że zostanie tatą. Gdy po kilku dniach obudziłam się w klinice, widziałam w nich tylko smutek. Nie mogłam pozwolić, żeby znów poddał się temu uczuciu. Najpierw sama musiałam mieć pewność, że to stało się naprawdę. Nie chciałam, aby okazało się, że to tylko kolejne moje urojenia. Nie przeżyłabym tego kolejny raz. Na twarzy swojego męża chciałam zawsze widzieć uśmiech. W tym momencie otarłam swoje łzy i wstałam ze swojego wygodnego miejsca. Powoli podeszłam do mężczyzny, usiadłam u jego boku i niepewnie dotknęłam ramienia Justina. Chłopak od razu podniósł na mnie swój wzrok. W jego ślicznych brązowych oczach dostrzegałam tylko smutek. Nie zastanawiałam się długo, mocno objęłam jego ciało i dałam upust swoim emocjom.

Rozkleiłam się. Płakałam jak małe dziecko. Mój mąż nic nie powiedział, tylko przytulił mnie do swojego ciała i czekał, aż się uspokoję. Gdy w końcu osuszyłam swoje łzy, usiadłam na kolanach blondyna. Chłopak miał na koszulce mokrą plamę od słonego płynu, który spływał po mojej twarzy, jednak nie przejmował się tym.

- Maleńka powiedz mi, co się dzieje. Nie trzymaj mnie już dłużej w niepewności. Zrozum, że to wszystko niszczy mnie od środka. Nie możesz się zamykać w sobie. Jestem twoim mężem. Nie musisz nic przede mną ukrywać – powiedział zdeterminowanym tonem.

Byłam pewna, że nie odpuści. Nie miałam innego wyjścia. Musiałam z nim porozmawiać na ten temat. Delikatnie odsunęłam się od mężczyzny i przez bardzo długi czas milczałam.

- Justin nie chcę, żebyś robił sobie jakieś nadzieje, dopóki nie będę pewna – odparłam i bawiłam się materiałem swojej bluzki, aby nie patrzeć na swojego męża.

Chyba nie bardzo zrozumiał, co miałam na myśli, bo patrzył na mnie z zaciekawieniem. Widząc reakcję, zaczęłam kontynuować swoją wypowiedź.

- Najprawdopodobniej jestem w ciąży – na jego twarzy w tym momencie pojawiło się wielkie zdziwienie.

Później wszystko działo się tak szybko. Chłopak mocno przytulił mnie do swojego ciała, przez co prawie zmiażdżył moje kości. Nagle jego gorące usta zetknęły się ze skórą mojej szyi. Odchyliłam lekko głowę w tył, aby dać mu lepszy dostęp do tego miejsca. Gdy w końcu odsunął się ode mnie, spojrzał na mnie i szeroko uśmiechnął się w moją stronę. Widząc iskierki radości w jego ślicznych tęczówkach, poczułam, jak moje serce znacznie przyspiesza. Uwielbiałam momenty, w których mój mąż szczęśliwy tak jak w tej chwili.

- Jesteś pewna? - spytał, poluźniając delikatnie uścisk wokół mojej talii.

Westchnęłam głośno. Wiedziałam, że jeśli podjęłam się tej rozmowy, nie mogłam się już wycofać.

- Justin a jak wytłumaczyć fakt, że ostatnią miesiączkę miałam, gdy leżałam w szpitalu? A to było półtora miesiąca temu. Poza tym nie wiem, czy zauważyłeś, ale ostatnio kiepsko się czuję i moim ulubionym miejscem jest kanapa lub łazienka – odparłam z uśmiechem.

Oparłam swoją głowę na klatce piersiowej mężczyzny. Wsłuchiwałam się w przyspieszony rytm serca ukochanego. To było jak melodia dla moich uszu. Jego szybkie tętno działało na mnie kojąco. W jednej chwili odrzuciłam od siebie wszystkie troski i zmartwienia na bok. W tamtej chwili liczyła się tylko nasza miłość. Nic innego nie miało dla mnie znaczenia. Justin sprowadził mnie z powrotem na ziemię. Poczułam jego dużą ciepłą dłoń na swoim podbrzuszu i uśmiechnęłam się mimowolnie.

- Kochanie, gdy za tydzień wrócimy do LA, chcę, żebyś poszła do ginekologa. Musimy mieć pewność, że tym razem już żadna choroba nie zniszczy naszego szczęścia w postaci tej małej kruchej istoty – powiedział i gładził mój brzuch. W jego oczach widziałam radość, niepewność, szczęście i zdecydowanie bardzo dużo miłości.

Zaczęłam zastanawiać się, czy nie kupić testu ciążowego. Jednak po dłuższych przemyśleniach, wolałam pójść za radą męża. Podczas badania u lekarza będę miała stuprocentową pewność. A gdybym kupiła test? Cóż ostatnim razem przekonałam się, jak działał. Niestety skończyło się to na mojej bardzo głębokiej depresji. Jednak w tym momencie nie chciałam o tym myśleć. Wolałam przytulać się z Justinem.


~ Justin ~




Gdy usłyszałem, że najprawdopodobniej zostanę tatą, byłem szczęśliwy, jak nigdy w życiu. Niestety szybko przypomniałem sobie ostatnią sytuację z Nowego Jorku. Przed oczami znów stanęła mi wizja doktora Smitha, który mówił o chorobie mojej małżonki. Wtedy to nieprzyjemne schorzenie wywoływało u Amelii podobne dolegliwości. Tym razem chciałem, aby było inaczej. Naprawdę chciałem mieć dziecko z tą kobietą. O niczym innym nie marzyłem tak bardzo. No może było jeszcze coś, na czym mi tak bardzo zależało. Mianowicie było to szczęście mojej księżniczki. Gdyby ona nie pojawiła się w moim życiu, dziś byłbym całkiem innym człowiekiem. Jednak jej miłość miała na mnie naprawdę cudowny wpływ. Nie wyobrażałem sobie, że coś mogłoby nam zaszkodzić w drodze do naszego raju.

Siedzieliśmy w autokarze już od kilku godzin. Jechaliśmy na miejsce mojego koncertu, który miał się odbyć tego wieczora. Amy zasnęła w moich objęciach. Powoli wstałem z fotela i skierowałem się do następnego pomieszczenia. Autobus ten w środku bardzo przypominał przyczepę campingową, ponieważ znajdowało się w nim wszystko, czego potrzebował człowiek w trasie. Była w nim mała łazienka z prysznicem i toaletą, sypialnia z łóżkiem dwuosobowym oraz kabina przypominająca salon, gdzie do tej pory siedzieliśmy. Oczywiście kierowca miał osobne pomieszczenie, aby mógł w spokoju zająć się jazdą, a nie nami.

Położyłem kobietę na łóżku, a ona zaczęła się niespokojnie przeciągać. Choć na dworze nadal panował dzień, ja postanowiłem przespać się kilka godzin. Chciałem wypocząć trochę przed wieczornym show. Ściągnąłem z siebie bluzkę i zająłem miejsce obok swojej wybranki. Naciągnąłem na nas koc i przytuliłem się do kobiety. Morfeusz momentalnie zabrał mnie do swojej krainy.

Szedłem ulicą, trzymając za rękę małego chłopczyka. Esther i Phil biegali przed nami, a u mojego boku szła najpiękniejsza kobieta, jaką w życiu poznałem. Spojrzałem na dziecko, które wyrywało się z mojego uścisku. Maluch próbował dogonić psy, jednak moja dłoń mu na to nie pozwalała. Nim się zorientowałem, byliśmy w parku. Mały blondyn od razu pobiegł na zjeżdżalnie. Cóż kolor włosów maleństwa bardzo przypominał ten, który miał mój przyrodni brat na swojej czuprynie. Chłopak biegał, skakał po parku i co chwilę ścigał się z moim yorkiem i labradorem. Nagle w oddali zobaczyłem zbliżającą się do nas postać.

- Billy – usłyszałem swój krzyk, a brązowooki mały blondyn odwrócił się w moją stronę. Zanim zdążyłem zareagować, dzieciak był już w moich ramionach. Chłopczyk mocno wtulił się w moje ciało, a psy przybiegły za nim i wesoło merdały swoimi ogonami.

- Kocham Cię tatusiu – usłyszałem melodyjny głosik malucha, który siedział już na moich kolanach.

W tym samym momencie podszedł do nas mój menadżer ze swoim synem. Chłopcy od razu pobiegli się bawić, a Esther i Phil im towarzyszyli. W tym czasie Scott i ja omawialiśmy szczegóły tworzenia nowego albumu. Kobieta, która mi towarzyszyła, cały czas była wtulona w mój bok. Nie powiem, bardzo mi się podobała ta cała sytuacja. Zwłaszcza że rozpoznawałem w tej dziewczynie miłość swojego życia...


Nagle poczułem wibracje swojego telefonu. Otworzyłem swoje oczy i ujrzałem śpiącą jeszcze Amelię. Powoli wszedłem z łóżka, aby nie obudzić dziewczyny. Wszedłem do pomieszczenia przypominającego salon i spojrzałem na wyświetlacz. Przeraziłem się, gdy uświadomiłem sobie, kto próbował się ze mną skontaktować. Nie chętnie odebrałem połączenie.

- Hej kochanie – usłyszałem damski głos, z którym jeszcze nie tak dawno szalałem, jak głupi.

Teraz ta sama osoba wywoływała u mnie obrzydzenie i odruch wymiotny. Nadal nie rozumiem, jak mogłem być tak zdesperowany, aby umówić się właśnie z tą kobietą.

- Po pierwsze nie nazywaj mnie tak, po drugie czego ode mnie chcesz – warknąłem wściekły do telefonu.

Byłem ciekaw, w jakiej sprawie dzwoniła po roku czasu. Czyżby ona jeszcze nie słyszała, że mam żonę, która jest dla mnie najważniejsza?

- Oj skarbie, nie złość się. Mam nadzieję, że się spotkamy i miło spędzimy czas tak jak dawniej – powiedziała, próbując słodko zabrzmieć.

Cóż chyba jej się nie udało, bo na mnie działał tylko głos mojej księżniczki, która właśnie spała za drzwiami. Delikatnie uchyliłem skrzydło, aby sprawdzić, czy nie obudziłem przypadkiem Amelii. Gdy upewniłem się, że moja ukochana nadal smacznie śpi, powróciłem do przerwanej rozmowy.

- Zrozum Jayde, że to nie ma sensu. Ja już dawno dałem sobie z tym spokój. Poza tym nie wiem, czy słyszałaś, ale jestem żonaty. Nie zamierzam przez Ciebie stracić tego, na co pracowałem przez tyle czasu. Daj mi spokój i nie dzwoń więcej pod ten numer – odparłem beznamiętnym głosem pełnym jadu.

Nie dałem nawet dziewczynie dojść do głosu. Od razu zakończyłem połączenie i wyłączyłem telefon. Miałem w dupie to, czy mój menadżer będzie dzwonił. Nie chciałem z nikim rozmawiać na ten temat. Niestety miałem złe przeczucie, że ta kobieta tak łatwo nie da za wygraną. Wiedziałem, że już nie uda mi się zasnąć. Skierowałem się do sypialni i z podłogi podniosłem swój t-shirt. Chwilę później znów siedziałem w salonie na kanapie i patrzyłem przez okno. Bałem się, że Jayde może naprawdę zniszczyć moje małżeństwo. Nie przeżyłbym tego, zwłaszcza gdybym naprawdę miał zostać ojcem w niedalekiej przyszłości.

Spoglądając na świat za oknem, czułem pieczenie pod powiekami. Obraz zaczęły się zamazywać. Nie mogłem się rozpłakać. Nie przez tę kobietę. Jednak zdawałem sobie sprawę, że ona była w stanie zrobić wszystko, aby rozdzielić mnie i Amelię. Czy to tak wiele, że chciałem być w końcu szczęśliwy?

Z zamyślenia wyrwała mnie drobna delikatna dłoń, którą ktoś położył na moim ramieniu. Od razu odwróciłem się w tamtą stronę i ujrzałem swoją piękną małżonkę. Wyglądała tak uroczo. Choć włosy miała rozrzucone na wszystkie możliwe strony, nadal była najpiękniejszą kobietą, jaką spotkałem w swoim życiu. Dziewczyna od razu usiadła na moich kolanach. Amy oparła swoją głowę na moim ramieniu i przez długi czas milczała.

- Justin, co się stało? Widzę, że jesteś smutny – powiedziała po chwili.

Głośno westchnąłem i myślałem nad odpowiedzią. Nie byłem pewien, czy powiedzieć swojej żonie prawdę. W końcu zawsze to ona była dla mnie najważniejsza. Nie chciałem oszukiwać Amelii, ale bałem się, jak mogła zareagować na to, co stało zaledwie kilka chwil temu.

- Dzwoniła moja była dziewczyna – odparłem i spojrzałem w oczy swojej wybranki.

W ślicznych patrzałkach mojej księżniczki dostrzegłem zdziwienie i cień smutku, a ona odwróciła ode mnie swoje spojrzenie. Delikatnie odgarnąłem włosy z jej twarzy i pokierowałem wzrok kobiety z powrotem na siebie.

- Kochanie pamiętaj nieważne co się stanie, ja zawsze będę kochał tylko Ciebie – wyszeptałem do ucha Amelii, na co dziewczyna delikatnie uśmiechnęła się w moją stronę.
_________________________________________________________________________________
Po przeczytaniu skomentuj :)


Czy Amelia naprawdę tym razem jest w ciąży?
Czego chce Jayde od Justina?
Czy ktoś będzie próbował zniszczyć życie Justina i po raz kolejny przerwać trasę?


Hej kochani :)
Mam dla was 2 wiadomości. Jedna dobra, a druga już może nie koniecznie.
Zacznijmy od tej gorszej.


Niestety opowiadanie dużymi krokami dobiega końca. Przed nami jeszcze tylko kilka rozdziałów i epilog. Nie przewiduję trzeciej części losów Justina i Amelii, bo prawie wszystko już wam przekazałam w tej historii.


Zdecydowanie lepszą dla was wiadomością będzie fakt, że pojawiło się nowe opowiadanie mojego autorstwa, a raczej kontynuacja „Życie potrafizaskakiwać” pod tytułem „It's too late, say sorry”. Linki do opowiadań znajdzie najeżdżając na tytuł. Mam nadzieję, że nowe opowiadanie spodoba Wam się równie mocno, jak historia Justina i Amy.



Na koniec chciałabym wam podziękować za każdy komentarz i taką liczbę wyświetleń. To jest naprawdę motywujące.

11.01.2016

Rozdział XVI

~ Justin ~




Od kilku dni zastanawiałem się, jak powiedzieć Amelii o wznowieniu trasy koncertowej. Nie wiedziałem, jak moja żona zareaguje na taką wieść. Przecież nasz ostatni wyjazd nie skończył się najlepiej. Jednak chciałem, jak najszybciej porozmawiać ze swoją małżonką.

Szybko wyszedłem z łóżka i opuściłem sypialnię. Moja ukochana siedziała w salonie. Oglądała wiadomości, popijając swoją ulubioną gorącą czekoladę. Wszedłem do kuchni zastanawiając się, jak powiedzieć Amy o swoich planach. Zaparzyłem sobie kawy i z gorącym napojem wróciłem do pokoju. Zająłem miejsce na kanapie tuż przy swojej żonie. Dziewczyna na mój widok uśmiechnęła się szeroko. Odstawiłem swój kubek na stoliku i niespokojnie przeczesałem dłonią swoje włosy. Amelia widząc moją reakcję odstawiła swoją czekoladę na bok i odwróciła się twarzą w moją stronę. Ściszyła telewizor i spojrzała w moje oczy.

- Powiesz mi, co się dzieje z Tobą od kilku dni? - spytała zmartwionym tonem.

Odwróciłem swój wzrok w drugą stronę. Nie potrafiłem patrzeć w oczy swojej żony. Wiedziałem, że sprawię jej ból swoim postanowieniem.

- Chcę wznowić trasę koncertową. Czuję się już znacznie lepiej. A siedząc w domu nigdy nie będziemy w stanie wrócić do normalnego życia – powiedziałem powoli podnosząc spojrzenie na Amelię.

Kobieta patrzyła na mnie z nieodgadniętym wyrazem twarzy. Jej oczy nie zdradzały nic żadnych uczuć. Bałem się, że w każdej chwili zacznie krzyczeć. Jednak ona siedziała i wpatrywała się we mnie. Po chwili w końcu uniosła kąciki swoich ust w ślicznym uśmiechu.

- Wiedziałam, że długo nie wysiedzisz w domu – odparła pogodnym tonem. Nim się zorientowałem uderzyła mnie poduszką.

Oboje wybuchnęliśmy głośnym śmiechem. Postanowiłem nie być dłużny swojej żonie. Sam wziąłem poduszkę leżącą na końcu kanapy i rzuciłem ją w stronę Amelii. Po chwili siedzieliśmy na dwóch różnych końcach kanapy i rzucaliśmy w siebie poduszkami. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi.

Moja małżonka od razu wstała z kanapy i poszła zobaczyć, kto nas odwiedził. Po chwili usłyszałem głośny pisk dobiegający z przedpokoju. Bez zastanowienia wyszedłem, aby zobaczyć, co się dzieje. Zaskoczył mnie widok, który zastałem w korytarzu. Na środku holu stała moja żona przytulona do jakiejś dziewczyny, której nigdy wcześniej nie widziałem. Amelia była cała zapłakana, a ja stałem zdezorientowany w drzwiach od salonu. Dopiero wtedy sobie uświadomiłem, że nadal byłem w samych bokserkach. Wyminąłem płaczące kobiety, które nie zwracały na mnie uwagi. Wszedłem do swojej garderoby i zacząłem się ubierać.

Gdy byłem już gotowy, wróciłem na dół. Amelia i tajemnicza kobieta siedziały w salonie i rozmawiały. Podszedłem do swojej żony i mocno przytuliłem dziewczynę do siebie. Amy oparła swoją głowę na moim ramieniu i szeroko uśmiechnęła się w moją stronę.

- Alice chyba nie miałaś okazji poznać mojego męża? To jest Justin – powiedziała w stronę blondynki siedzącej na fotelu – kochanie poznaj moją przyjaciółkę. Poza Karoliną w Polsce miałam tylko ją, ale później nasze drogi w pewnym momencie się rozeszły – mówiła przedstawiając mi tajemniczą dziewczynę.

- Miło mi Cię poznać – odparłem z uśmiechem.

Moja żona wzięła pilot leżący na stoliku. Włączyła jeden z programów muzycznych i położyła swoją głowę na moich kolanach. Długo siedzieliśmy i rozmawialiśmy na różne tematy. Od czasu do czasu tylko wstawałem, aby wypuścić Esther na ogród. Później przyszedł mój szwagier ze swoją nową dziewczyną.

Chris przedstawił nam Payton, z którą teraz się umawiał. Stwierdził, że z Elyssandrą nie pasowali do siebie. W sumie mu się nie dziwię. Elyss była dobrą tancerką i zwariowaną dziewczyną. Jednak do poważniejszych związków nie była odpowiednią dziewczyną. Próbowałem wytłumaczyć to Christianowi, ale on zawsze musiał być mądrzejszy. Nigdy nie słuchał rad innych osób. To samo było, poznał Karolinę. Wtedy też nie rozumiał, że przyjaciółka mojej żony wybrała go sobie na kolejną ofiarę.

Siedziałem i długo rozmyślałem nad tym, jak będzie wyglądała trasa po takiej przerwie. Moje rozmyślenia przerywał Chris, który miał dzisiaj strasznie dużo pytań. Jak na złość nie chciał mi dać ani chwili spokoju. Esther ciągle piszczała i chciała, aby każdy bawił się z nią. Amelia cały czas była zajęta wspominaniem przeszłości ze swoją przyjaciółką oraz bliższym poznawaniem nowej dziewczyny Christiana.

Uwierzcie lubię spędzać czas w towarzystwie swojego szwagra, ale dzisiaj naprawdę chciałem spędzić czas ze swoją żoną. Niestety przeciwności losu miały dla nas inne plany. Byłem bardzo ciekawy, dlaczego nie wiedziałem nic na temat wizyty Alice w naszym domu. Marzyłem tylko o chwili prywatności, aby w spokoju przemyśleć wszystko.

W końcu brat Amelii ze swoją dziewczyną opuścili nasz dom. Amy zaprowadziła swoją przyjaciółkę do pokoju gościnnego. Gdy wróciła do salonu od razu usiadła na moich kolanach i zarzuciła swoje ręce na moją szyję.

- Jesteś na mnie zły? - spytała skruszonym głosem.

Szeroko uśmiechnąłem się do swojej małżonki i przecząco pokręciłem głową. Jak ona mogła pomyśleć w ten sposób?

- Nie. Kochanie, a czemu ja się dopiero po fakcie dowiedziałem, że twoja przyjaciółka nas odwiedzi? - odparłem z uśmiechem na twarzy.

Moja żona zaczęła się śmiać, a ja nic z tego nie rozumiałem. Przecież o przyjeździe Alice dowiedziałem się już po fakcie dokonanym.

- Kotku mówiłam Ci o tym od kilku dni. Niestety ty ciągle chodziłeś z głową w chmurach – powiedziała przez śmiech.

Amy uśmiechnęła się tajemniczo i wstała z moich kolan. Wyciągnęła do mnie swoją drobną rączkę. Nawet się nie zastanawiałem, chwyciłem dłoń swojej żony. Gdy wstałem z kanapy, dziewczyna zaczęła prowadzić mnie w stronę naszej sypialni.

Wchodząc do środka od razu zobaczyłem miskę pełną popcornu stojącą na szafce nocnej. Od razu zrozumiałem, co moja piękna małżonka zaplanowała dla nas na ten wyjątkowy wieczór. Położyliśmy się na łóżku. Dziewczyna od razu wtuliła się w moje ciało i włączyła film. Przez cały seans rozmawialiśmy o szczegółach dotyczących wznowienia trasy koncertowej Wiedziałem, że martwiła się o mnie. Jednak nie mogłem zawieść swoich fanów.

Po długim seansie filmowym w końcu postanowiliśmy pójść spać. Oboje udaliśmy się do łazienek. Gdy wróciłem do sypialni, moja żona już słodko spała. Położyłem się obok niej i mocno przytuliłem Amelię do swojego ciała.
Po przeczytaniu skomentuj :)


Przepraszam Was, że ten rozdział wyszedł taki krótki, ale zależało mi na tym, aby dodać go jeszcze dzisiaj.
Bo w ostatnim czasie mam mało czasu na pisanie. Ale cóż takie są uroki kończenia szkoły. Gdy tylko zdam maturę obiecuję Wam, że będę już systematycznie dodawać posty.


Czy Amelia może naprawdę ufać Alice?
Czy tym razem trasa koncertowa przebiegnie bez żadnych komplikacji?

Czy nowa dziewczyna Christiana zostanie przy nim na stałe?

14.12.2015

Rozdział XV

~ Justin ~




Rano przeciągając się na łóżku zauważyłem, że nie ma nigdzie mojej księżniczki. Bałem się, że uciekła. Nie mogłem teraz stracić swojej żony. Wiem, że krótko byliśmy małżeństwem. Jednak razem sporo już zdążyliśmy przeżyć. Zaniepokojony zbiegłem na dół. Z daleka usłyszałem śmiech Amelii. Wszedłem do kuchni, gdzie moja ukochana robiła śniadanie. Widząc, jak rozmawia przez telefon mimowolnie na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Powolnym krokiem podszedłem do najważniejszej kobiety w swoim życiu. Mocno wtuliłem się w ciało swojej małżonki.

Amy odwróciła się w moją stronę z szerokim uśmiechem na twarz, jednak ani na chwilę nie przerwała rozmowy telefonicznej. Dopiero widząc moją minę pożegnała się ze swoim bratem. Gdy tylko odłożyła urządzenie na blat wpiłem się namiętnie w jej usta.

- Nigdy więcej mi tak nie uciekaj – wyszeptałem podnosząc swoją księżniczkę.

Zatraciłem się w pocałunkach, które bez przerwy składałem na ciele swojej wybranki. Nagle coś zaczęło się przypalać. Amy odskoczyła ode mnie, jak oparzona. Dziewczyna z tostera wyjęła przypalone kromki chleba, na co oboje wybuchliśmy głośnym śmiechem.

- Jak to możliwe, że rozmawiając z Chrisem nic nie przypaliłam, a jak ty przyszedłeś to wszystko się popsuło? - Spytała retorycznie między napadami śmiechu.

Podszedłem do swojej żony i mocno przytuliłem ją do siebie. Amelia od razu oparła swoją głowę na moim ramieniu. Uwielbiałem momenty, gdy trzymałem cały swój świat w swoich objęciach.

Amy z uśmiechem spojrzała w moje oczy. Uwielbiałem patrzeć, jak kobieta mojego życia jest szczęśliwa. Dlatego jeszcze bardziej bałem się, jak zareaguje na wieść o tym, co chciałem zrobić.

- Kochanie koniec tych czułości. Siadamy do śniadania, bo później przyjedzie twoja dawna nauczycielka. Pomoże mi się przygotować do matury, którą w maju mam napisać w Polsce – upomniała mnie.

Niechętnie zająłem swoje miejsce przy stole, gdzie zjedliśmy tosty z szynką i serem przygotowane przez moją małżonkę. Później przypilnowałem, aby moja księżniczka wzięła leki, które musiała brać po wizycie w klinice.

Chwilę później oboje byliśmy w drodze na górę. Każde z nas udało się do swojej garderoby. Pół godziny później spotkaliśmy się w salonie. Od razu włączyłem telewizor i szukałem jakiegoś ciekawego filmu, jednak nic nie przyciągnęło mojej uwagi.

- Justin włącz MTV – poprosiła moja piękna żona.

Bez zastanowienia wykonałem prośbę swojej księżniczki. Usiadłem na kanapie, gdzie siedziała moja wybranka i mocno przytuliłem kobietę do swojego ciała. Gdy zaczęła lecieć jedna z moich piosenek, Amy położyła się na moich kolanach. Amelia szeroko uśmiechnęła się w moją stronę spoglądając w moje oczy.

- Kocham Cię maleńka – powiedziałem z uśmiechem patrząc na najpiękniejszą dziewczynę, jaką kiedykolwiek w życiu spotkałem.

- Też Cię kocham słońce – odparła siadając na moich kolanach.

W tym samym momencie ktoś zaczął pukać do drzwi. Głośno westchnąłem i niechętnie wypuściłem swoją małżonkę z objęć. Wyszedłem do przedpokoju i jeszcze raz przejrzałem się w lustrze poprawiając swoją fryzurę. W końcu otworzyłem drzwi, za którymi ujrzałem swoją dawną nauczycielkę. Bez zastanowienia wpuściłem kobietę do środka. Wiedziałem, że tylko dzięki jej pomocy moja księżniczka w maju będzie mogła napisać maturę.

- Amy to ja wam nie będę przeszkadzał. Jadę z Esther do Scotta, bo musimy omówić parę spraw związanych z zawieszoną trasą. Wrócę, jak skończycie zajęcia – odparłem czule całując swoją ukochaną.

Pożegnałem się ze swoją byłą nauczycielką, po czym zabrałem Esther i wsiadłem do swojego samochodu. Gdy dojeżdżałem do domu swojego menadżera, byłem coraz bardziej zdenerwowany. Wiedziałem, że musimy wznowić trasę, ale bałem się.

Bałem się, że powtórzy się sytuacja z ostatniego koncertu w Nowym Jorku. Wiem, że Salemah już nie pojedzie z nami w trasę, ale przecież może się pojawić osoba, która będzie chciała dokończyć jej dzieło. Nie przeżyłbym, gdyby wtedy ten zamach na życie mojej żony doszedł do skutku. Dobrze się wtedy stało, że kula uderzyła we mnie, a nie w moją księżniczkę. Gdyby jej coś się stało to bym chyba umarł z tęsknoty za Amelią. Nie wyobrażam sobie już swojego życia bez tej słodkiej kobiety u swojego boku.

Ledwo zdążyłem dojechać na posesję domu Scootera, a Yael czekała już na mnie w drzwiach z Jaggerem w swoich ramionach. I pomyśleć, że niedługo mogę mieć sam takie maleństwo, jak się dobrze z Amy postaramy.

Żona mojego menadżera zaprowadziła mnie do salonu, gdzie siedział już Scott. Mężczyzna na mój widok wstał z kanapy i skierował się do swojego gabinetu. Bez zastanowienia poszedłem za nim. Usiadłem na wielkim skórzanym fotelu. Braun długo mi się przyglądał, po czym usiadł po drugiej stronie biurka.

- Myślałeś o mojej propozycji? - Spytał z nadzieją.

- Tak. Zgadzam się. Pod warunkiem, że zwiększysz ochronę koncertów, a Amy nie będzie już występować. Oczywiście pojedzie z nami w trasę, ale nie chcę jej narażać na tak wielkie niebezpieczeństwo. Oboje wiemy, że ta kula była przeznaczona dla niej – odparłem starając się ukryć swoje uczucia.

Mój menadżer długo myślał nad moimi słowami. Ostatecznie zgodził się ze mną, bo wiedział, że jeśli nie weźmie pod uwagę moich warunków, może zapomnieć o trasie koncertowej. Gdy skończyliśmy omawiać szczegóły wznowienia trasy, wróciliśmy do salonu, gdzie siedziała jego żona z dzieckiem i moim pieskiem.

Jagger siedział na kocyku i bawił się z Esther. Wolnym krokiem podszedłem do chłopczyka i wziąłem go na ręce. Maluch na mój widok zaczął się uśmiechać. Zacząłem się wygłupiać z synem swojego menadżera, na co zarówno Scott jak i jego żona zaczęli się głośno śmiać.

- Justin Tobie by się chyba przydało dziecko w końcu – powiedziała rozbawiona Yael.

Z uśmiechem odwróciłem się w jej stronę. Miała rację. Odkąd poprosiłem Amy o rękę nie marzyłem o niczym innym. Naprawdę chciałbym być już tatą, ale cóż zdrowie mojej małżonki jest dla mnie na razie ważniejsze.

- Próbowaliśmy z Amelią od naszych zaręczyn postarać się o dziecko, ale nie wyszło. Później był zamach na moje życie podczas ostatniego koncertu i jeszcze ten pobyt Amy w klinice. Więc na razie nie ma szans, żebym mógł być tatą, bo moja księżniczka musi skończyć leczenie – odparłem trochę przygnębiony.

- Justin nie martw się. Oboje z Amelią jesteście jeszcze bardzo młodzi, więc na pewno będziecie mieli jeszcze nie jedno dziecko w przyszłości. Na razie musisz po prostu uzbroić się w cierpliwość – pocieszył mnie Scott.

Jeszcze przez jakiś czas siedzieliśmy i rozmawialiśmy na różne tematy, a mały Jagger bezustannie mnie zaczepiał lub bawił się z moim yorkiem. Po dwóch godzinach pożegnałem się ze Scottem i jego żoną. Zabrałem Esther i wróciłem do swojego domu. Już z przedpokoju słyszałem głośną muzykę z salonu. Bez zastanowienia udałem się w tamtą stronę.

Amy spała na kanapie a na stole rozrzucony był stos książek. Mimowolnie zacząłem się śmiać na ten widok. Czyżby moja była nauczycielka tak wymęczyła moją żonę pozyskiwaniem wiedzy?

Delikatnie uniosłem swoją żonę i powolnym krokiem skierowałem się w stronę sypialni. Gdy kładłem Amelię na łóżku, ta otworzyła swoje piękne oczka.

- Śpij kochanie. Będę przy Tobie już cały czas – odparłem kładąc się obok swojej wybranki.

Kobieta mocno wtuliła się w moje ciało i spojrzała w moje oczy. Jeszcze chwilę temu była zaspana, a teraz już jej oczy świeciły niezwykłym blaskiem.

- Nie chce mi się już spać. Wolę się do Ciebie przytulać – odparła z szerokim uśmiechem.

Wtedy poczułem się, jak jeszcze kilka tygodni przed naszym ślubem, gdy nie sądziliśmy, że tyle krzywd nas może spotkać. Bez zastanowienia objąłem swoją księżniczkę ramionami i wpiłem się w jej usta z namiętnym pocałunkiem.
_________________________________________________________________________________
Po przeczytaniu skomentuj :)


Jak Amy zareaguje na wieść o wznowieniu trasy koncertowej?
Czy ktoś jeszcze będzie próbował zniszczyć związek Justina i Amelii?

Czy Justin i Amelia w końcu doczekają się własnego potomstwa?

16.10.2015

Rozdział XIV

~ Amelia ~




Minęło kilka dni odkąd wróciłam do domu. Nadal nie mogłam uwierzyć, że to wszystko tak się potoczyło. Rozmowa z doktor Morgan dała mi dużo do zastanowienia się nad całym moim dotychczasowym życiem. Może wstrząs doznany przez amnezję jakoś oddziaływał na moje zachowanie w momencie trafienia do kliniki. Cieszyłam się, że Justin był wtedy ciągle przy mnie. On jako jedyny nigdy nie wątpił w to, że kiedyś znów będę tą samą dziewczyną, co przed wypadkiem.

Leżałam w łóżku i rozmyślałam na temat naszej wspólnej przeszłości i wszystkich przykrych sytuacji, które ostatnio miały miejsce. Mój mąż spał jeszcze wtulony w moje ciało. Chwilę później Justin zaczął się niespokojnie poruszać, a ja już wiedziałam, że się budził.

Gdy tylko otworzył swoje piękne brązowe oczy spojrzał na mnie z uśmiechem i czule musnął moje usta. Moje serce zabiło szybciej. Wiedziałam, że mam przy sobie wspaniałego mężczyznę, który zawsze będzie mnie wspierał, co już nie raz mi udowodnił.

Jego dotyk sprawiał, że wszystkie troski odchodziły w cień. Liczył się tylko on i nasza miłość. Nic innego nie miało dla mnie znaczenia. Delikatny, czuły dotyk mężczyzny spowodował, że moje ciało pragnęło go coraz bardziej. Działał na mnie, jak narkotyk. To on sprawił, że moje życie powoli wraca do normy. Jeden człowiek a sprawia więcej radości niż cokolwiek innego.

Palce mojego męża gładziły nagą skórę na moim brzuchu, który był w tym momencie podziwiany przez mojego ukochanego. Uśmiech na jego twarzy mówił sam za siebie. Wiedziałam, że brakowało mu naszych wspólnych nocy podczas naszych pobytów w szpitalach.

Do tej pory nie mogłam się pogodzić z faktem, że przez głupotę jednej osoby mogłam stracić cały mój świat. Bez Justina moje życie nie miałoby sensu. To on i jego miłość spowodowały, że znów zaczęłam wierzyć, że nie wszystko jest stracone.

Moment jego postrzału był dla mnie wielkim wstrząsem. W jednej chwili na włosku stanęło całe moje życie. Bałam się, że już nigdy więcej go nie zobaczę. Nie byłabym w stanie przeżyć takiego wstrząsu. Za dużo już w życiu wycierpiałam, choć miałam zaledwie dziewiętnaście lat.

Na wspomnienie tamtego widoku przeszły mnie dreszcze. Za każdym razem, jak zamykałam oczy widziałam krew. Pełno krwi i ledwo żyjącego Justina, który ostatkiem sił wyznawał mi miłość. Nigdy nie zapomnę tego dnia, w którym prawie straciłam wszystko, co się dla mnie liczyło.

- O czym myślisz kochanie? - Wyszeptał czułym tonem mój partner.

- O nas. Myślę o tym, co by się stało, gdybyś tamtego dnia zmarł. Bez Ciebie moje życie już by nie było tym samym. Gdyby Ciebie zabrakło już bym nie miała żadnego powodu do życia – powiedziałam gładząc dłonią jego policzek

Czułam, jak do moich oczu napływają łzy. Z tego powodu schowałam twarz w ramieniu swojego męża, bo nie chciałam, aby oglądał mnie w takim stanie. Odkąd wyszłam z kliniki, co chwilę płakałam. Miewałam różne huśtawki nastrojów. Wszystko odbywało się za sprawą pewnych cudownych tabletek, które podobno miały mi pomóc. Zgadzając się na leczenie ciąży urojonej, którą wykryła mnie doktor Morgan musiałam zgodzić się na leki antydepresyjne. Niestety minął już tydzień odkąd je zażywam i jeszcze nie czułam żadnej poprawy.

Miałam wrażenie, że to się nigdy nie skończy. Chciałam mieć już za sobą ten rozdział w życiu. Byłam przytłoczona tymi wszystkimi sprawami. Nie dawałam sobie z tym rady. Nie wiedziałam już, jak mam się zachować. Nie miałam pojęcia, czy jeszcze kiedykolwiek w naszym życiu pojawi się coś dobrego. Wszystko na razie sypało się i nie byłam w stanie tego wszystkiego pozbierać w całość.

- Ma chérie nie płacz. Wszystko się ułoży. Zobaczysz. Będziemy mieli jeszcze nie jednego małego potworka, który będzie mówił do Ciebie mamo. Kochanie i nie myśli o tym, co by było gdyby. Najważniejsze jest to, że oboje żyjemy. Nie wiem, czy wiesz, ale ty też ledwo uszłaś z życiem. Myślisz, że mi było łatwo siedzieć w Nowym Jorku w szpitalu wiedząc, że ty w LA walczysz o życie? Sam odchodziłem od zmysłów. Bałem się, że stracę Cię na zawsze, a drugi raz nie przeżyłbym tego. Nie masz pojęcia, co przeżyłem po twoim wypadku. Przez te pięć lat, kiedy Cię nie widziałem, odchodziłem od zmysłów. Robiłem różne głupie rzeczy, bo ciągle tęskniłem za Tobą i nie potrafiłem sobie z tym poradzić. Nie chcę drugi raz przeżywać tego samego. Żyję tylko dla Ciebie, dlatego mam prośbę. Nie zostawiaj mnie nigdy. Chcę właśnie z Tobą spędzić resztę swoich dni – mówił cichym, spokojnym a przede wszystkim czułym tonem.

W jego głosie dominowała troska i zmartwienie, dlatego wiedziałam, że mówił prawdę. Przez cały czas starał się mnie pocieszać. Mimo wszystko byłam pewna, że tak jak ja przeżywa ostatnie wydarzenia. Po jego monologu czułam, że jestem w dobrym miejscu. Nigdy nie czułam się tak przy żadnym innym mężczyźnie. Tylko on potrafił wzbudzać we mnie takie emocje.

Z naszej sielanki wyrwał nas dzwonek do drzwi. Justin wciągnął na siebie białe szorty i lekko uśmiechnął się w moją stronę, po czym nachylił się nade mną i czule pocałował w czubek głowy.

- Ubierz się kochanie i zejdź na dół. Ja w tym czasie otworzę i przygotuję Ci tabletki – powiedział mój mąż zapinając swoją koszulę.

Niestety nasz niecierpliwy gość nie dawał za wygraną i po raz kolejny nacisnął dzwonek do drzwi, który zaczął mnie już irytować. Byłam bardzo ciekawa, kto jest takim rannym ptaszkiem i w taki nachalny sposób odciąga nas od moich ulubionych długich poranków, które często spędzaliśmy w podobny sposób.

Zwlekłam się z łóżka i skierowałam swoje kroki do łazienki, po porannej toalecie wróciłam do sypialni w samej bieliźnie. Chwilę później stałam już przy wielkiej garderobie w której kompletowałam swój dzisiejszy strój.

- Seksownie wyglądasz – Justin zaćwierkał mi do ucha.

Tak byłam skupiona na ubraniach, że nawet nie zauważyłam jego obecności. Niepewnie odwróciłam się w jego stronę, na co w odpowiedzi zastałam jego pogodny uśmiech. Mój mąż spojrzał przez moje ramię i chwilę rozglądał się po mojej szafie.

- Mogę wybrać Ci strój na dzisiaj? - Poprosił robiąc do mnie maślane oczka.

Bez zastanowienia zgodziłam się na jego propozycję, bo ja dzisiaj nie miałam do tego w ogóle głowy. Zrobiłam mu miejsce przepuszczając go bliżej szafy a sama usiadłam na naszym łóżku. Czekając na rezultaty jego wyboru zaczęłam bawić się swoim telefonem. Chwilę później Justin podał mi komplet ubrań i bielizny.

- Czekamy na Ciebie w salonie – powiedział tajemniczym tonem i zniknął za drzwiami.

Założyłam białą bluzkę na ramiączkach z narysowaną flagą Wielkiej Brytanii oraz jasne jeansowe rurki z łatami. Chwilę później weszłam do salonu, gdzie zastałam swojego brata z Elysandrą. Cieszyłam się z ich wizyty, bo ostatni raz widziałam ich w szpitalu. Od razu przytuliłam naszych gości, po czym podeszłam do Justina i usiadłam na jego kolanach.

Mężczyzna nie ukrywał swojego zadowolenia, ale po chwili spojrzał na mnie w poważny sposób. Wiedziałam, że to nie wróży nic dobrego.

- Kochanie w kuchni czeka na Ciebie śniadanie, a później dostaniesz tabletki – powiedział łagodnym tonem mój mąż.

Miałam rację. Jego wiadomość nie wróżyła nic dobrego. Nie chciałam brać tych głupich lekarstw. Jednak nie mogłam narzekać, bo wiedziałam, że tylko w ten sposób mogę odmienić swoje życie i wyjść z tej choroby.

Bez słowa sprzeciwu poszłam do kuchni, a tam na stole zastałam naleśniki z syropem klonowym, które po prostu uwielbiałam. Szybko zjadłam danie przygotowane przez mojego ukochanego i wróciłam do salonu ze szklanką soku pomarańczowego. Justin od razu wyciągnął z szafki tabletki i podał mi dawkę pastylek przepisaną w szpitalu. Niechętnie zażyłam lekarstwa i duszkiem opróżniłam całą szklankę z soku.

- Grzeczna dziewczynka – powiedział pogodnie mój ukochany i mocno mnie objął w pasie.

Mój brat i jego dziewczyna przyglądali się całej scenie z rozbawieniem. Już dawno nie widziałam uśmiechu na twarzy Christiana. Praktycznie od czasu akcji z Karoliną w Polsce był przytłoczony i zdołowany. Wiedziałam, że bolało go zachowanie mojej przyjaciółki, ale przecież mu tłumaczyłam, jaka ona jest.

Teraz cieszyłam się jego szczęściem, które znalazł przy Elysandrze. Poza tym w końcu przestał czepiać się mojego związku z Justinem, a ich przyjaźń znów była tak silna, jak na początku znajomości chłopaków, albo i silniejsza.

- Amy, jak się czujesz po powrocie do domu? - Spytał mój brat zatroskanym tonem.

Wtuliłam się mocniej w ciało swojego męża, po czym usiedliśmy na kanapie. Mężczyzna wciągnął mnie na swoje kolana, a ja oparłam swoją głowę na jego ramieniu. Spojrzałam w stronę swojego brata i smutno uśmiechnęłam się do niego.

- Jak widzisz dobrze nie jest, bo muszę brać leki antydepresyjne. Chociaż Justin pilnuje wszystkiego. Nie ukrywam, że nadal ciężko pogodzić mi się z tym wszystkim, ale przy takim mężu i waszym wsparciu jestem w stanie poradzić sobie z różnymi problemami – odparłam oplatając rękoma swojego ukochanego w pasie.

Justin zaczął gładzić mnie po plecach. Nagle usłyszałam trzaskanie drzwiami wejściowymi. Nim się zorientowaliśmy Lil Za był już w salonie. Jego spojrzenie coś mi mówiło, że jego wizyta nie wróży nic dobrego.

Mój mąż powoli ściągnął mnie ze swoich kolan i wstał z kanapy. Podszedł do Lila stojącego w drzwiach. Czułam na sobie spojrzenie każdego zebranego w tym pomieszczeniu. Każdego poza Justinem, który wpatrywał się w swojego przyjaciela.

- Za wszystko w porządku? - Spytał mój mąż zmartwiony.

- Czemu ja się dopiero dzisiaj dowiedziałem, że ty i twoja żona ledwo uszliście z życiem? - Lil wściekły odpowiedział Justinowi pytaniem.

Wiedziałam, że prędzej czy później tak się stanie. Byłam wściekła. Nie chciałam, żeby ktoś się mną interesował tylko przez to co wydarzyło się w Nowym Jorku. Chciałam spokoju. Czy ktoś myślał o moich uczuciach w tym momencie?

- Za to nie jest tak, jak myślisz. Nie miałem nawet czasu na takie sprawy. Myślisz, że łatwo mi było leczyć się w Nowym Jorku z myślą o tym, jak moja żona jest transportowana do LA, bo jest chora? To było straszne i gdyby coś jej się wtedy stało moje życie nie miałoby sensu. Dlatego zamiast na mnie wrzeszczeć spróbuj postawić się w mojej sytuacji. Albo jeszcze lepiej. Postaw się na miejscu Amelii. Myślisz, że ona radzi sobie z tą chorobą? Bo ja wiem, że nie. Z każdym dniem widzę, że jest coraz lepiej, ale przed nami jeszcze długi powrót do normalności – powiedział mój mąż powoli podchodząc w moją stronę.

Lil próbował dowiedzieć się więcej na ten temat, jednak Justin nie ustępował. Wiedziałam, że nie chce o tym rozmawiać dłużej, bo nikt nie jest w stanie cofnąć czasu ani nic nie naprawi, tego co w ostatnim czasie przeszliśmy. W końcu przyjaciel mojego męża ustąpił i przestał dociekać szczegółów. Dopiero, gdy zeszliśmy z tego przykrego dla mnie tematu, mogliśmy spędzić razem naprawdę wspaniały dzień.
_________________________________________________________________________________
Po przeczytaniu skomentuj :)


Hej mam nadzieję, że spodobał Wam się nowy rozdział.
Niestety opowiadanie powoli dobiega końca.
Z każdym rozdziałem jesteśmy bliżej końca.
Jednak zanim to się stanie to jeszcze trochę będzie trwało, ponieważ mam dużo nauki przez maturę, która dużymi krokami się zbliża, a do maja już nie tak dużo czasu pozostało.


Czy Amelia i Justin odnajdą jeszcze szczęście?
Czy Justin wznowi trasę koncertową?
Czy Amelii uda się zdać w Polsce maturę?
Czy Justin będzie kiedykolwiek szczęśliwym tatusiem?