Rozdział +18
Czytasz na własną odpowiedzialność
~ Justin ~
Po dotarciu na wyspę Bora Bora
dowiedziałem się, że wszystko zostało starannie przygotowane na moje zaręczyny.
Modliłem się w duchu, aby moja
księżniczka nabrała ochoty na spacer po plaży.
Chciałem mieć to, jak najszybciej za
sobą. Miałem nadzieję, że moja ukochana zgodzi się przyjąć moją propozycję, bo
nie wyobrażam sobie życia znów bez niej u mojego boku.
Kocham nią i nie mogę pozwolić jej znów
tak łatwo odejść. Postanowiłem porozmawiać ze swoją królewną. Wszedłem do
naszej sypialni i usiadłem obok mojej księżniczki, po czym położyłem się tuż
przy niej.
Wtedy cała moja pewność siebie nagle
uleciała ze mnie. Przygryzłem nerwowo swoją dolną wargę. Nie wiedziałem, od
czego miałem zacząć. Wtedy wpadłem na genialny pomysł.
- Kochanie przebierzesz się w coś zwiewniejszego? Chciałbym
Cię zabrać na spacer po plaży. – Poprosiłem robiąc słodkie oczy kota ze Shreka.
Moja dziewczyna się zaśmiała po nosem,
po czym nachyliła się nade mną i musnęła moje usta przygryzając delikatnie na
koniec moją dolną wargę.
Nie ukrywam bardzo mi się to podobało i
chciałem jeszcze więcej, ale na moje nieszczęście dziewczyna się ode mnie
oderwała.
Uświadomiłem sobie, że jeśli chcę nią
jeszcze dziś poprosić o rękę muszę zacząć szykować jakiś sprytny plan. Moja
królewna wstała z łóżka i dała się w stronę swojej torby z bagażem.
- Zgoda tylko daj mi chwilę. Zaraz wracam. – Powiedziała z
kokieteryjnym uśmiechem na twarzy.
Uśmiechnąłem się sam do siebie. Mam
nadzieję, że moje szanse na poślubienie tej pięknej i wspaniałej dziewczyny są
całkiem spore, bo chcę jej uśmiech widzieć każdego dnia na jej twarzy i
wiedzieć, że to ja go powoduję.
Wstałem z łóżka i ruszyłem do swojego
bagażu. Z dna torby wyciągnąłem małe czerwone pudełeczko w kształcie serca.
Otworzyłem pudełko i uśmiechnąłem się sam do siebie. Jeszcze chwila a
pierścionek znajdzie się w posiadaniu mojej pięknej Amelii oczywiście pod
warunkiem, że dziewczyna przyjmie moją propozycję.
Schowałem pudełeczko do wewnętrznej
kieszeni marynarki, którą narzuciłem na siebie.
Kilka minut później moja narzeczona
wyszła z łazienki. Wyglądała tak pięknie, że zaparło mi dech w piersiach i na
chwilę odebrało mi mowę.
Założyła na siebie piękną fioletową
sukienkę z koronkowymi szerokimi ramiączkami, obcisłą w tułowiu rozszerzającą
się ku dołowi, która sięgała połowy uda. Do tego założyła wysokie błyszczące srebrne
szpilki z ćwiekami, srebrne kolczyki z motywem skrzydeł anioła. Włosy zostawiła
rozpuszczone. Podeszła do swojej torby i wyciągnęła z niej srebrną kopertówkę,
do której włożyła klucze od naszego domku oraz swój telefon.
Gdy widziałem, że skończyła swoje
przygotowania podszedłem do niej i złapałem jej drobną dłoń. Miałem nadzieję,
że pierścionek będzie pasował, ponieważ zwiedziłem wielu jubilerów, ale żaden
nie miał odpowiedniego pierścionka na drobne dłonie mojej księżniczki. W końcu
zdecydowałem się wykonać ten pierścionek na zamówienie, ale nie miałem
pewności, że będzie się jej podobał, a tym bardziej czy będzie na nią pasował.
Bałem się… Cholernie się bałem, że ta
słodka i niewinna dziewczyna mnie odtrąci po moich zaręczynach.
Szliśmy po plaży, ale wiedziałem, że
mojej księżniczce niewygodnie się idzie w piasku na tych szpilkach. Już
chciałem nią wziąć na ręce, kiedy ta się skrzywiła i zatrzymała w miejscu.
Myślałem, że może kostkę skręciła, ale dziewczyna postanowiła mnie zaskoczyć
jeszcze bardziej.
Zdjęła swoje srebrne buty i trzymając
je za obcasy w ręku podeszła do mnie z szerokim uśmiechem na twarzy i drugą
dłoń położyła na moich plecach. Szybko odpowiedziałem na jej gest i położyłem
swoją rękę na jej krzyżu, lecz moja ręka momentalnie zaczęła się obsuwać w dół.
Oboje zaczęliśmy się śmiać, bo
wiedzieliśmy, że jej pupa działa na mnie, jak magnes.
- Kochanie, ale wiesz, że mogłem Cię nieść? – Spytałem
pogodnym tonem.
Amelia skinęła głową, lecz w tym samym
momencie doszliśmy do specjalnie przygotowanego dla nas miejsca. Mianowice było
to narysowane na piasku wielkie serce wyłożone dookoła świeczkami. W środku
znajdował się stolik, co wyglądało mniej więcej tak:
Wprowadziłem dziewczynę do środka
serca, po czym usiedliśmy na krzesłach.
~ Amelia ~
Gdy Justin chciał mnie wprowadzić do
wielkiego serca narysowanego na piasku na plaży zaczęłam protestować.
W końcu ktoś zorganizował tutaj dla
siebie takie romantyczne miejsce, a Justin chciał to wykorzystać.
- Justin za chwilę pewnie przyjdzie pomysłodawca tego
dzieła, a Ty chcesz tutaj wejść. Chodź się przejść po plaży. – Zaczęłam
marudzić, na co chłopak tylko zaśmiał się pod nosem.
- Kochanie ja zorganizowałem to wszystko jeszcze przed
naszym wylotem z domu twojej cioci. Zadzwoniłem w parę miejsc i oto udało mi
się zorganizować romantyczną kolację na plaży dla mojej najwspanialszej
księżniczki. – Wymruczał mi Justin do ucha stojąc za mną i obejmując mnie w
pasie.
Wtedy mu się poddałam i wprowadził mnie
do wielkiego serca. Po chwili przyszedł kelner ze znajdującej nieopodal
restauracji hotelowej i nalał nam kieliszków schłodzonego białego wina.
Niedługo później przyszedł z tacą pełną
jedzenia, którą położył przede mną i Justinem. Mój chłopak zachęcał mnie do
jedzenia, bo wiedział, że ostatnio muszę być do tego zmuszana, ponieważ nie
miałam w ogóle apetytu.
Po kilkudziesięciu minutach przyszedł
czas na deser. Jednak Justin wstał ze swojego krzesła i oznajmił, że idzie do
łazienki. Dopiero teraz zauważyłem, że kilkanaście metrów dalej był hotelowa
restauracja, która obsługiwała nasz stolik na zewnątrz.
Dziesięć minut później mój ukochany
przyszedł do mnie trzymając coś za plecami. Nie miałam pojęcia, co on wymyślił,
dlatego zaczęłam się trochę bać.
Justin podszedł do mnie i podał wielki
bukiet czerwonych róż, po czym kucnął przede mną i wpatrywał się we mnie, jak w
obraz. Złapał moją dłoń i przyłoży nią do swojego policzka zamykając przy tym
oczy.
Wtedy przyszedł kelner i na stole
postawił tacę z deserem, który był przykryty srebrną kopułą.
Mój książę wstał i otworzył tacę. Były
na niej śmietankowe babeczki w czerwonych foremkach ozdobione różowymi
serduszkami, jednak jedna była inna. Justin podał mi śmietankową babeczkę z
czerwoną cukrową wstążką z napisem z białej czekolady Will you Marry me?
Nie mogłam w to uwierzyć, czy to działo
się naprawdę? Czy to wszystko miało oznaczać, że Justin chce mi się oświadczyć?
Długo nie musiałam czekać na odpowiedź.
Chłopak zaraz po wręczeniu mi babeczki klęknął przede mną na jedno kolano i
wyciągnął z niego małe czerwone pudełeczko w kształcie serca. Czułam, jak do
moich oczu napływają strumienie łez.
Kurwa Amy nie rycz. Bądź silna. Mówiłam
sobie w duchu. Spojrzałam na bruneta, który nieśmiało podniósł na mnie swój
wzrok.
- Amelio Monico Martino Beadles uczynisz mnie
najszczęśliwszym mężczyzną na ziemi i zostaniesz moją żoną? – Usłyszałam głos pewnego
siebie Justina.
Bieber otworzył małe czerwone
pudełeczko w kształcie serca a moim oczom ukazał się piękny pierścionek z
białego złota wysadzany diamentami:
Z moich oczu zaczęły płynąć strumienie
łez. Nie spodziewałam się po nim takiego gestu, jednak bardzo chciałam zostać
jego żoną.
W odpowiedzi skinęłam głową, a chłopak
wsunął mi na palec piękny pierścionek. Zaczęłam płakać jeszcze bardziej.
Chłopak wstał i mocno przytulił mnie do
siebie powodując, że ja również zostałam powołana do pozycji stojącej.
Wtuliłam się w jego tors i płakałam. Po
chwili gdy się od niego odsunęłam miał wilgotną plamę na bluzce od potoku moich
łez. Bieber ujął moją twarz w swoje dłonie i delikatnie ścierał z nich
opuszkami swoich palców moje łzy, po czym zachłannie wpił się w moje usta.
Gdy po kilku minutach odsunął się ode
mnie uśmiechnął się do mnie łagodnie i wziął moją rękę patrząc na pierścionek,
który kilka chwil wcześniej na niej umieścił.
- Jest piękny. – Wyszeptałam w jego stronę mocniej
przytulając swojego narzeczonego.
To było bardzo dziwne. Chłopak w ciągu
dosłownie kilku chwil przerodził się w narzeczonego, a być może za niedługo
nawet w męża. Czy to nie jest dziwne, że to wszystko dzieje się tak szybko?
- Bałem się, że może być za duży, ale widzę, że pasuje
idealnie. – Powiedział pogodnie się do mnie uśmiechając.
Kilkanaście minut później wróciliśmy do
naszego domku. Założyłam z powrotem obcasy, w których bardzo niewygodnie
chodziło się po plaży, ponieważ szpilki zatapiały się w piasku. Mój narzeczony
widząc, jak nieudolnie próbuję iść w piasku wziął mnie na ręce i zaniósł do naszego
domku.
Gdy tylko zamknął za nami drzwi
kopnięciem ruszył do sypialni. Położył mnie na łóżku, a sam położył się na
mnie.
Zaczął składać namiętnie pocałunki na
moich ustach, później przeturlał się tak, że teraz to ja siedziałam na nim.
Chłopak powoli zaczął rozpinać moją sukienkę i zsuwać z niej ramiączka wpijając
się w moją szyję.
Po chwili zatrzymał się w jednym
miejscu mojej szyi na dłużej i zaczął ssać te miejsce. Wiedziałam, że teraz na
bank zostanie mi pamiątka na bardzo długo.
Usiadłam na Justina koledze Jerrym,
któremu robiło się coraz mniej miejsca w spodniach. Justin pozbywał się
kolejnych części mojej garderoby, aż zostałam w samych majtkach. Teraz to ja
zabrałam się za jego ubrania. Pozbawiłam do bluzki i od razu przejechałam
swoimi długimi paznokciami po jego boskiej klacie, na co chłopak wydał z siebie
cichy jęk podniecenia.
Uśmiechnęłam się do siebie i zabrałam
się jego spodnie zostawiając go w samych bokserkach. Chłopak położył mnie na
plecach i ściągnął ze mnie moje majtki.
~ Justin ~
Przerzuciłem swoją księżniczkę pod
siebie i wpiłem namiętnie w jej usta. Mój kolega wbijał się w jej udo, na co
ona naprowadziła jęknęła mi w usta dając znak, abym w nią wszedł. Chciałem
sięgnąć do torby po prezerwatywy, ale dziewczyna mnie powstrzymała.
- Justin nie chcę się zabezpieczać. Będzie dziecko to
trudno przeżyjemy to jakoś. Bo ja od nowego roku szkolnego i tak będę miała
prywatne nauczanie. – Wypaliła moja dziewczyna. Chyba nie przemyślała swoich
słów, bo walnęła się z otwartej dłoni w czoło, gdy skończyła mówić.
Spojrzałem na nią z podniesioną w górę
brwią. Dziewczyna uśmiechnęła się do mnie i kazała kontynuować przerwane
zajęcie tłumacząc, że powie mi wszystko później.
Posłuchałem się mojej narzeczonej i
tego dnia nie założyłem prezerwatywy. Kochaliśmy prawie całą noc i zawsze
dochodziłem w niej. To było piękne. Sex bez zabezpieczeń o wiele bardziej mi
się podobał i mojej Amelii chyba też.
Gdy skończyliśmy się kochać opadłem bez
sił obok swojej narzeczonej ciężko dysząc.
Wtedy dziewczyna zaczęła mi opowiadać o
tym, jak przed nagrywaniem teledysku rozmawiała z moim menadżerem i ustalili,
że Amy pojedzie ze mną w trasę i będzie jedną z moich tancerek a moja dawna
nauczycielka pomoże jej nadrobić zaległości w szkole, aby mogła napisać maturę,
jednak chcieli, żeby to była dla mnie niespodzianka, ale moja księżniczka się
wygadała i dobrze, bo teraz wiem, że mogę się postarać o dzidziusia, a gdy tak
się stanie moja księżniczka nie zatańczy w zespole tylko pojedzie ze mną w
trasę, bo nie chcę, aby ktoś inny obserwował jej kocie ruchy w tańcu. Tylko ja
mam do tego prawo. A dzidziusia chcę z nią mieć jak najszybciej.
Koniec części I
Po
przeczytaniu skomentuj
Tak więc oto i jest rozdział
kończący pierwszą część.
Nie wiem kiedy pojawi się druga
część, ale postaram się coś napisać w najbliższym czasie.
Mam nadzieję, że druga część
również przypadnie wam do gustu.
A o to zagadnienia na jakie
postaram się odpowiedzieć w następnej części:
Czy Justin i
Amelia wezmą ślub?
Czy Amelia
będzie tańczyć w zespole Justina?
Czy Amelia
zajdzie w ciążę z Justinem?
Co stanie
się, że miłość Amy i Justina zostanie zagrożony?
Jak oboje
poradzą sobie w tym czasie?
Oraz na wiele innych pytań odpowiem w następnej
części, która pojawi się już niebawem na tym blogu.
Życzę miłego
czytania :)
Cudne
OdpowiedzUsuń