7.10.2014

Rozdział 39


~ Justin ~

         Przed przyjazdem do Polski wszystko sobie dokładnie zaplanowałem. Cały mój wyjazd z Amelią był idealnie zaplanowany.
         Nawet udało mi się porozmawiać z rodzicami mojej dziewczyny na ten temat i teraz wiem, że może być już tylko lepiej.
         Oczywiście pod warunkiem, że Amy przyjmie moją propozycję. Cóż obmyśliłem już sobie cały plan, aby poprosić Amelię o rękę. Jej rodzice, ani jej rodzeństwo nie mieli ku temu żadnych przeciwwskazań, a ja chciałem nią poślubić jeszcze przed rozpoczęciem trasy koncertowej.
         Chcę mieć pewność, że gdy będę prawie rok czasu w trasie to nikt mi nie odbierze mojej kochanej księżniczki.
         Amelia jest całym moim życiem i nie wyobrażam sobie bez niej mojego życia. Te pięć lat, które musiałem spędzić bez niej, było największą porażką, jaką przeżyłem, lecz teraz ciągle żyję nadzieją, że może być tylko lepiej.

~ Amelia ~

         Gdy się rano obudziłam Justina nigdzie w pobliżu nie było. Owinęłam się fioletowym atłasowym szlafrokiem i zeszłam na dół, gdzie Justin stał w kuchni i coś smażył.
         Stanęłam za swoim chłopakiem i objęłam go w pasie opierając swoje czoło o jego ramię.
         Bieber cicho się zaśmiał, a ja uśmiechnęłam się i musnęłam ustami zagłębienie jego szyi.
         - Wyspała się moje królewna? – Spytał pogodnie ściągając z patelni naleśnika, który odstawił na talerz z innymi naleśnikami i odwrócił się do mnie.
         - Z Tobą zawsze się wysypiam, tylko bez Ciebie jest mi ciężko zasnąć, bo nie mam, do kogo się przytulić. – Powiedziałam muskając jego usta.
         - W takim razie chodź idziemy jeść, bo niebawem mamy samolot. – Powiedział Justin łapiąc mnie za rękę i prowadząc do stołu.
         Gdy usiadłam mój kotek dosunął moje krzesło do stołu i zaczął mi nakładać śniadanie, które dla nas przygotował.
         Jego naleśniki smakowały nieziemsko. Po tym śniadaniu wiedziałam już, kto będzie gotował, gdy zamieszkamy kiedyś razem.
         Gdy skończyłam jeść śniadanie wybrałam czarne legginsy, białe krótkie spodenki, białą koszulkę na krótki rękaw w czarne paski z czarną kokardą na lewym ramieniu oraz czarną bluzkę basebolówkę z białymi rękawami, zatrzaskami oraz białymi wstawkami na kołnierzyku, ściągaczach oraz kieszeniach.
         Później poszłam pod prysznic i wzięłam szybką orzeźwiającą kąpiel, zrobiłam delikatny makijaż, wysuszyłam włosy i założyłam wcześniej wybrane przez siebie ubrania.
         Wracając do pokoju wyjęłam z szafy białą dużą torebkę z czarnym nadrukiem Londynu oraz napisem I LOVE LONDON. Schowałam do niej dokumenty, portfel, klucze, telefon, kosmetyczkę oraz kilka rzeczy, które mogły się przydać, jako bagaż podręczny.
         Następnie wyjęłam z szafki duże okulary przeciwsłoneczne, które od razu założyłem. Przejrzałam się w lustrze, poprawiłam włosy, które miałam rozpuszczone, ułożyłam grzywkę i zbiegłam na dół po schodach.
         Justin już czekał na mnie. Miał na sobie czarne spodnie z nisko osadzonym kroczem, vansy w panterkę, duże okulary przeciwsłoneczne oraz białą luźną bluzkę na długi rękaw z poziomą kieszenią na środku bluzki.
         - Królewno wyglądasz pięknie, ale wolałbym, żebyś ściągnęła te okulary. – Powiedział słodkim tonem Justin podchodząc do mnie.
         Szybko odwróciłam się do niego tyłem i zaczęłam mu uciekać, aby nie mógł mnie złapać. Jednak w końcu mu się to udało i oparł mnie o ścianę stając przede mną, uniemożliwiając mi w ten sposób, jakąkolwiek próbę ucieczki.
         - Kochanie proszę ściągnij te okulary. Później, jeśli będziesz chciała to je założysz, ale teraz dopóki nie dojedziemy na miejsce to proszę ściągnij je dla mnie. – Błagał mój chłopak całując mnie po szyi.
         W końcu uległam jego namowom i zdjęłam okulary przeciwsłoneczne.
         - Uwierz mi kotku tak Ci o wiele ładniej. – Powiedział pogodnie, a ja w odpowiedzi uśmiechnęłam się do niego.
         Wróciliśmy do przedpokoju. Justin poszedł zanieść do samochodu, a ja w tym czasie ubrałam czarne buty na białej koturnie za kostkę z ozdobnymi paskami z przodu oraz białą skórą na palcach.
         Sprawdziłam wszystko w domu, czy nie zostawiłam nic włączonego, po czym zamknęłam dokładnie drzwi i wsiadłam do samochodu, gdzie Justin już na mnie czekał.
         Pojechaliśmy do Katowic skąd miał startować prywatny samolot mojego chłopaka.
         Przez całą podróż mój chłopak nie chciał mi zdradzić, dokąd się wybieramy.
         Dopiero po kilku godzinach lotu, gdy wylądowaliśmy na lotnisku na wyspie Bora Bora mój chłopak zaczął się zachowywać w miarę normalnie, ponieważ ciągle był jakiś dziwnie zakręcony.
         Pierwszy raz widziałam Justina w takim stanie i przyznam, że trochę zaczęłam się martwić.
         Pod lotniskiem czekała na nas limuzyna, do której wsiedliśmy i udaliśmy się do hotelu Bora Bora Pearl Beach Resort & SPA.
         Weszliśmy do drewnianego budynku z napisem recepcja, gdzie mój ukochany zameldował nasz przyjazd i odebrał klucze od naszego domku.
         Obsługa hotelu zabrała nasze bagaże i zaprowadziła nas do naszego drewnianego domku z trzcinowym dachem na ten tydzień.
         Stał on nad wodą i miał przepiękne widoki na ocean oraz piękną, białą, piaszczystą plażę. Wchodząc do domku najpierw weszliśmy do pięknego salonu.
         Całość domku nawet w środku była drewniana, lecz miała swój pewien urok. Od razu poszłam znaleźć sypialnię i rzuciłam się na wielkie małżeńskie łóżko z białą pościelą.
         Justin położył się na łóżku obok mnie i zaczął nerwowo przygryzać swoją dolą wargę.
         - Kochanie przebierzesz się w coś zwiewniejszego? Proszę. Chciałbym Cię zabrać na spacer po plaży. – Poprosił mój chłopak.
         Uśmiechnęłam się do niego i musnęłam jego pełne malinowe usta przygryzając lekko na koniec jego wargę.
         - Zgoda tylko daj mi chwilę. – Powiedziałam wstając z łóżka.
Po przeczytaniu skomentuj

W jaki sposób Justin oświadczy się Amelii?
Czy dziewczyna przyjmie jego zaręczyny?
Czemu Justinowi tak zależy, żeby się przeszli po plaży?

Życzę miłego czytania :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz