12.06.2014

Rozdział 4

~ Justin ~

         Kurwa, co się znów stało, że Amelia leży w szpitalu. Jeśli oni coś jej zrobili to ich chyba rozniosę.
         Mimo, że Chris nie chce pozwolić mi się z nią spotkać to i tak wiem, że prędzej, czy później znów nią ujrzę. A Beadles nie musi przecież o niczym wiedzieć.
         Naprawdę potrzebuję Amelii. Przy niej wszystko było inne. Wszystko zdawało się prostsze. A bez niej? Bez niej jestem wrakiem samego siebie. Jednak wiem, że to, o stało się tamtego dnia to jest głównie moja wina i nigdy sobie tego nie wybaczę.

~ Chris ~

         Boże, tak się cieszę. Amelia w końcu się obudziła. Mama nie rozmawia ze mną od dwóch dni, bo jej nie upilnowałem.
         Tylko, że sorry ona nie ma już pięciu lat, kiedy jeszcze w miarę się mnie słuchała. Teraz oboje mamy po osiemnaście lat, a ostatnie pięć lat w Polsce naprawdę nią zmieniło.
         Już jej nie poznaję. Co się stało z tą słodką Amelią, która zawsze była radosna i pełna życia? Teraz nie może się za bardzo wysilać. A przez kogo to wszystko? Oczywiście przez Biebera. Dobra może i jest też w tym trochę mojej winy, ale to wykonał rozstrzygający ruch, który przeważył nad jej obecnym stanem.
         Dlatego obiecałem sobie, że będę jej chronił mimo wszystko przed nim. Co z tego, że oboje przez to cierpią? Zgoda, wiedzę, w jakim stanie jest mój przyjaciel, ale niech też zrozumie, że jej bezpieczeństwo jest dla mnie priorytetem.

~ Caitlin ~

         Nie mogę wiecznie czekać, aż Chris zacznie wszystko naprawiać. Muszę chyba sprawy wziąć w swoje ręce.
         Nie zrozumcie mnie źle kocham mojego brata, ale szczęście Amelii jest dla mnie ważniejsze.
         Zrobiłam, więc to, co powinnam zrobić już pięć lat temu nie czekając na czyjekolwiek pozwolenie.
         Nikogo akurat nie było w domu,. Wyjęłam telefon z kieszeni i wybrałam numer Biebera. Chłopak odebrał od razu.
         − Cait z Amy wszystko w porządku? – Spytał wystraszony.
         No fakt dowiedział się od Chrisa, że Amelia przebywa aktualnie u nas i jest w szpitalu.
         − Tak, dziś nią wypisują. Ale mam do Ciebie inną sprawę. Masz jeszcze bilety na swój an bliższy koncert w Polsce? – Spytałam z nadzieją w głosie.
         − Jasne, a ile ich potrzebujesz? – Odpowiedział pytaniem na poje pytanie.
         − Dwa. – Odparłam pogodnym tonem.
         − Spoko dziś Ci je wyślę i za trzy dni powinny być na miejscu. – Odparł pogodnie. – Poza tym, kiedy ona w końcu pozna prawdę? Mam już dość tego czekania. – Powiedział posępnym tonem.
         − Justin dobrze wiesz, że prawdę musi powiedzieć jej Chris a mu jest do tego nie spieszno. Ale uwierz mi niedługo nią spotkasz. – Odparłam tajemniczo i się rozłączyłam.

~ Amelia ~

         Po dwóch dniach w końcu lekarze wypuścili mnie tego szpitala. Niestety nie mogłam spędzić urodzin w Atlancie, bo rozpoczynała się szkoła. Nienawidzę tam chodzić.
         Po prostu tam nie pasuję. Ta szkoła to nie miejsce dla mnie. Amerykańskie szkoły, do których chodził Chris o wiele bardziej mi się podobają.
         Moja kuzynka mi oznajmiła, że ma jakąś niespodziankę dla mnie na moje urodziny, ale powiedziała, że dowiem się dopiero w urodziny, co zaplanowała dla mnie.
         Tegoroczne urodziny miałam spędzić z rodzicami i Cait. Christian niestety nie mógł z nami przyjechać do Polski, bo też chodził jeszcze do szkoły. Temu to dobrze. Jesteśmy w tym samym wieku, a on już kończy szkołę, a ja mam jeszcze rok nauki. Gdybym poszła do liceum też bym już kończyła, ale mi zachciało się technikum, więc mam rok wydłużony czas nauki.
         W dzień urodzin moja kochana kuzynka zrobiła mi „wspaniałą” pobudkę. Wskoczyła do na moje łóżko i zaczęła po nim skakać i głośno śpiewać mi Sto lat.
         Niechętnie otworzyłam oczy i zobaczyłam Caitlin z wielkim uśmiechem na twarzy.
         − Wszystkiego najlepszego kochana. – Wypiszczała dziewczyna do mojego ucha mocno mnie przy tym przytulając.
         − Wstawaj Amy. Mam dla Ciebie dwie super wiadomości. Pierwsza nie idziesz dziś do szkoły. – Na tą wiadomość, szeroko się uśmiechnęłam. Moja kuzynka dobrze wiedziała, jak nienawidzę tego miejsca. – A druga, to zabieram Cię na koncert Justina w Krakowie. Zbieraj się, bo musimy zaraz po śniadaniu wyjechać, bo muszę z nim jeszcze coś obgadać przed występem. – Powiedziała poważnie moja przyjaciółka.
         Gdy powiedziała, że zabiera mnie na koncert Justina, zaczęłam piszczeć z radości. Szybko wstałam z łóżka i pobiegłam do łazienki. Wzięłam ciepły prysznic i owinięta w sam ręcznik wróciłam do pokoju, gdzie ubrałam się w białą luźną tunikę na ramiączkach z czarnym paskiem z kokardą, granatowe jeansowe rurki z białym cieniem, brązowe buty na obcasie. Do tego założyłam srebrną biżuterię.

         Zeszłam na dół, gdzie z Cait zjadłyśmy śniadanie, po czym ubrałam kremowy płaszczyk sięgający połowy uda z kapturem obszytym futerkiem i dużym kołnierzem oraz szary komin, ponieważ w Polsce był środek zimy. Wsiadłyśmy do mojego auta i ruszyłyśmy do Krakowa.
_________________________________________________________________
Po przeczytaniu zostaw komentarz

Co oni wszyscy ukrywają przed Amelią?
O czym Cait chce porozmawiać z Justinem?
Czemu Justin ciągle myśli o Amelii?

Życzę przyjemnego czytania.

1 komentarz:

  1. 1. Że Justin to jedna i ta sama osoba co w przeszłości ją skrzywdził w jakiś sposób.
    2. O Amelii
    3. Bo ją kocha i chce się z nią spotkać
    Boski rozdział :)

    OdpowiedzUsuń