31.01.2015

Rozdział VIII

~ Amelia ~

         Gdy dojechałam z Kennym do szpitala od razu udaliśmy się na recepcję. Byłam tak zdenerwowana, że nie myślałam o niczym innym, jak o tym, żeby w końcu zobaczyć swojego męża.
      Dzień dobry. Przed chwilą tutaj karetka przywiozła Justina Biebera. - Powiedziałam z drżącym głosem.
      Przykro mi, ale nie mogę udzielać takich informacji. - Powiedziała pielęgniarka.
    Ugh. Czy oni wszyscy muszą być tacy uparci, a ja muszę wiecznie wszystko tłumaczyć? Mam powoli tego wszystkiego dosyć.
    - Chyba mnie pani źle zrozumiała. Justin to mój mąż, przed chwilą karetka zabrała go z koncertu i chciałabym wypisać odpowiednie dokumenty, aby mógł pozostać w tym szpitalu. - Powiedziałam lekko poddenerwowana.
    - Młoda uspokój się, Bieber z tego wyjdzie, to silny facet i ma motywację do życia. - Zaczął mnie uspokajać ochroniarz.
    Wzięłam głęboki wdech i powoli wypuszczałam powietrze nosem, aby choć trochę się uspokoić. W tym samym momencie kobieta podała mi plik kartek, które miałam wypełnić. Z torebki wyjęłam długopis i dokumenty należące do mojego męża, po czym zaczęłam wypełniać odpowiednie rubryki.
    Gdy skończyłam wypisywać dokumenty zobaczyłam, jak lekarze wiozą na łóżku operacyjnym mojego męża do pokoju. Oddałam pielęgniarce papiery i podbiegłam do lekarza.
    - Panie doktorze, co z nim? - Spytałam wskazując ruchem głowy w stronę, gdzie zabrali moje męża.
      Przykro mi, ale nie mogę udzielać takich informacji osobom z poza rodziny. - Odparł lekarz, który stał przede mną.
    Był dość wysoki, miał kruczoczarne kręcone krótkie włosy intensywnie zielone oczy, jakich jeszcze u nikogo nie spotkałam, wyraźne kości żuchwy. Nawet przez biały fartuch można było dostrzec dobrze rozwiniętą muskulaturę wyćwiczona godzinami na siłowni.
      Mi pan może udzielić takiej informacji, ponieważ jestem jego żoną. - Wtedy mężczyzna wskazał mi grupę młodych dziewczyn, które już wcześniej się podawały za żonę Biebera.
    Nie dziwię się, że mi nie uwierzył skoro już kilka dziewczyn podało się za żonę Justina. Wtedy wiedziałam, że w tylko jeden sposób dowiem, się czegoś więcej na temat swojego męża. Ruchem dłoni przywołałam do siebie Kenny'ego, a lekarz od razu rozpoznał w nim jednego z ochroniarzy Justina.
    - Dowiem się teraz, co z moim mężem? - Spytałam powstrzymując napływające łzy do oczu.
    - Zrobiliśmy operację panu Bieberowi, podczas której wyciągnęliśmy kulę. Miał dużo szczęścia, ponieważ kula nie uszkodziła żadnych organów wewnętrznych, jednak mieliśmy problem z zatrzymaniem krwawienia w jego jamie brzusznej po postrzale. W końcu powstrzymaliśmy krwotok, ale stracił dużo krwi, dlatego najbliższe godziny zadecydują o jego przyszłym stanie. - Odparł lekarz.
      Mogę go zobaczyć? - Spytałam z nadzieją w głosie.
    - Dobrze, ale tylko na chwilę. - Powiedział doktor i przepuścił mnie w drzwiach.
    Od razu ujrzałam swojego ukochanego. Leżał na łóżku i podłączony był do jakiegoś monitora, który pokazywał pracę jego serca.
    Usiadłam na krześle i złapałam za bladą, bezwładną dłoń swojego męża, którą przyłożyłam do swojego policzka. Nagle poczułam, jak po policzkach płyną mi pojedyncze łzy. Tyle czasu starałam się nie płakać, a teraz gdy go zobaczyłam po prostu coś we mnie pękło.
    - Kochanie nie możesz odejść. Odwiedzę Cię jutro kotku. - Powiedziałam przez łzy i złożyłam delikatny pocałunek na jego miękkich ustach, które teraz prawie tak białe, jak kartka papieru.
    G wyszłam z sali zakręciło mi się w głowie, a gdyby nie pomoc Kenny'ego pewnie bym się przewróciła.
    - Wszystko w porządku? - Spytał ochroniarz.
      Tak, po prostu mam zawroty głowy od nadmiaru wrażeń. - Odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
     asyście ochroniarza wyszłam ze szpitala. Wtedy podbiegła do nas grupa dziewcząt, z całą pewnością były to fanki mojego męża, bo na mój widok zaczęły piszczeć.
    - Ty jesteś Amelia? Żona Justina? - Uśmiechnęłam się pogodnie do dziewcząt, choć ciężko mi to przyszło.
    - Na to wygląda. - Odparłam.
      Justin wyjdzie z tego prawda? - Spytała jedna z nich, która płakała ze strachu o Biebera.   
    Fanki martwiły się o niego tak samo mocno, jak ja. W końcu to poświęciły większość swojego czasu, chociaż nie każda miała okazję go spotkać.
    - Lekarze zrobili wszystko, co mogli, ale stracił bardzo dużo krwi. Teraz to już zależy od siły jego organizmu i od Boga, czy Justin zostanie z nami. - Odparłam smutno.
    - Możemy sobie zrobić z Tobą zdjęcie? - Spytały dziewczyny.
    Szeroko się uśmiechnęłam do nich i spojrzałam na ochroniarza, który wzruszył ramionami.
      Zgoda, ale Kenny zrobi nam jedno wspólne zdjęcie, bo ten dzień był naprawdę męczący dla nas wszystkich. - Powiedziałam z uśmiechem.
    Dziewczyny od razu się zgodziły, bo same przeżyły wstrząs podczas zamachu na mojego męża. Gdy Kenny oddał dziewczynom aparat ruszyliśmy w stronę vana. Ochroniarz otworzył przede mną drzwi, po czym sam usiadł za kierownicą i ruszyliśmy w stronę hotelu.
    Gdy dojechaliśmy na miejsce od razu skierowałam się w stronę pokoju, gdzie jeszcze wczoraj spałam z Justinem.
    Po wejściu do pokoju w pierwszej kolejności postanowiłam zadzwonić do mamy Justina. Pattie odebrała praktycznie od razu.
     - Właśnie miałam do Ciebie dzwonić. Amy, co się tam u Was stało? - Spytała moja teściowa.
     - Na koncercie był zamach na Justina, został postrzelony i leży w szpitalu po operacji, ale nic więcej na razie nie wiadomo. Najbliższe godziny zdecydują, czy Justin ma szansę się jeszcze obudzić. - Powiedziałam zdławionym tonem, bo znów czułam zbierające się łzy w oczach.
    Pattie długo się nie odzywała, ale wiedziałam, że bardzo martwiła się o swojego syna, który był jej jedynym dzieckiem.
     - Musimy być dobrej myśli, bo my dwie nie jesteśmy w stanie nic zrobić. - Odparła mama mojego męża.
     - Wiem, ale mam nadzieję, że Justin się obudzi, bo przed koncertem nie zdążyłam mu powiedzieć, że będzie tatą. - Powiedziałam dając upust emocjom i się rozpłakałam.
     - Amy jesteś w ciąży? - Spytała kobieta.
     - Tak, dzisiaj zrobiłam test, ale do lekarza to potwierdzić pójdę dopiero, jak wrócę do LA, bo Scott powiedział, że zawieszamy trasę do momentu, aż Justin wróci w pełni do sił. - Mówiłam przez łzy.
     - Dobrze w takim razie ja Ci już nie przeszkadzam i połóż się spać, bo na pewno jesteś zmęczona. Zobaczymy się rano, bo lecę do Was i razem odwiedzimy Justina w szpitalu. - Powiedziała przygnębionym tonem moja teściowa.
    Po rozmowie z Pattie wzięłam swoja piżamę składającą się z krótkich spodenek w panterkę oraz białej koszulki na krótki rękaw z czarnym nadrukiem oraz czystą bieliznę i skierowałam się w stronę łazienki, gdzie ciepły prysznic. Gdy założyłam na siebie piżamę podeszłam do lustra i przeraziłam się swojego odbicia. Miałam czerwone, zapuchnięte od płaczu oczy, włosy sterczały we wszystkie możliwe strony po kąpieli. Postanowiłam chociaż trochę się ogarnąć. Rozczesałam swoje długie ciemne włosy i spojrzałam jeszcze raz w lustro. Wyglądałam trochę lepiej, ale nadal nie wiedziałam, jak pozbyć się zaczerwienionych oczu.
    Nie miałam siły już dłużej się nad tym zastanawiać, więc postanowiłam wrócić do sypialni. Położyłam się na łóżku i nawet nie wiem, kiedy zasnęłam.

_________________________________________________________________________________
Po przeczytaniu skomentuj :)

Wiem, że dawno nie było notki, ale miałam dużo nauki, od teraz postaram się to naprawić i rozdziały dodawać raz w tygodniu
Zachęcam do zapoznania się z zakładką bohaterowie, ponieważ pojawi się tam kilka nowych członków.

Czy Justin przeżyje?
Czy Amy naprawdę spodziewa się dziecka?
A może zbyt wcześnie cieszy się perspektywą bycia mamą?
Jak Amelia poradzi sobie z niespodzianką, jaką los dla niej szykuje?

1 komentarz:

  1. Też jestem belieber. Na prawdę fajne opowiadanie :)
    fleurrebelles.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń